Rząd ma z ratyfikacją Funduszu Odbudowy problem znacznie większy niż współtworząca go opozycyjna Solidarna Polska. Do zaakceptowania wartej 770 mld umowy potrzeba nie 231, ale 307 posłów, a to wymusza zwrócenie się o wsparcie do opozycji.
Jeszcze wczoraj szef kancelarii premiera Michał Dworczyk utrzymywał w Porannej rozmowie w RMF FM z Robertem Mazurkiem, że "większości dwóch trzecich głosów wymagają te akty prawne, które przekazują trwale część kompetencji instytucji państwa polskiego organom międzynarodowym, w tym wypadku UE." Według Dworczyka ws. ratyfikacji Funduszu Odbudowy taka większość nie jest wymagana, bo "tutaj chodzi tak naprawdę o jednorazowe zaciągniecie pewnych zobowiązań", zatem ustawa ratyfikacyjna będzie wymagała większości zwykłej.
Tej korzystnej dla rządu opinii przeczą jednak nie tylko liczne mniej oficjalne opinie prawników, ale też oficjalne ekspertyzy, zamawiane na zlecenie Biura Analiz Sejmowych. Jedną z nich jest opinia prof. Jacka Zaleśnego, sporządzona dla wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego. Wynika z niej, że ratyfikowanie Funduszu Odbudowy większością inna niż 2/3 zarówno w Sejmie i Senacie - byłoby niezgodne z Konstytucją.
Profesor jasno stwierdza, że uczestnicząc w składającym się częściowo z kredytu Fundusz Odbudowy Polska "wyraża zgodę na szeroką zakresowo i istotną w konsekwencjach ingerencję w podstawy ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, w tym na przekazanie na rzecz Unii Europejskiej kompetencji w obowiązującym stanie prawnym znajdujących się w gestii odpowiednio Sejmu, Rady Ministrów i Ministra Finansów". To zaś oznacza, że za pośrednictwem Unii uzyskuje status dłużnika i przyjmując na siebie część zobowiązania przekazuje kompetencje organów władzy państwowej na rzecz organizacji międzynarodowej.
O tym właśnie mówi art. 90 ust. 1 Konstytucji. Jego ust. 2 mówi zaś, że Ustawa wyrażająca zgodę na ratyfikację umowy międzynarodowej, o której mowa w ust. 1, jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Rząd Mateusza Morawieckiego ma w Sejmie większość 234 głosów. Ws. Funduszu Odbudowy bez głosów opozycji nie ma jednak szansy nawet na większość zwykłą, bo przeciwko korzystnym dla Polski ustaleniom głosować będzie kilkunastu posłów Solidarnej Polski, którzy w tej sprawie są opozycją.
Przy większości zwykłej brakujące głosy ludzi Zbigniewa Ziobry dałoby się zastąpić zadeklarowanym już poparciem Lewicy. Ich 48 głosów to jednak wciąż za mało, by dojść do pułapu wskazanego przez Konstytucję - 2/3 głosów, a więc 307 w Sejmie i 67 w Senacie.
Rządowi do przeprowadzenia ratyfikacji Funduszu Odbudowy brakuje ponad 90 głosów, musi się więc zwrócić o pomoc do KO i PSL.
Chyba, że wbrew opinii konstytucjonalistów zdecyduje się na ratyfikację większością zwykłą, ryzykując przy tym, że wynik głosowania może być podważany.