Po 50 godzinach podróży - najpierw promem, potem autokarem - do Polski wrócili wreszcie z Rodos klienci upadłego biura podróży Aquamaris. Po południu autobusy przywiozły na lotnisko w Pyrzowicach łącznie 120 osób.
Grupa osób przebywająca na Rodos rozpoczęła swoją długą podróż do Polski już w sobotę. 120 turystów musiało skrócić swój pobyt po tym, jak biuro podróży Aquamaris z Bielska-Białej ogłosiło w czwartek upadłość.
Dziś na grupę powracających z greckiej wyspy turystów czekały zdenerwowane rodziny. My tu dwoma samochodami czekamy na nich - z kwiatkami i ze wszystkim. Szampan się chłodzi, wszystko będzie! Mieli pecha, ale oby już tylko szczęśliwie wrócili do domu - mówi jeden z krewnych.
Swojego niezadowolenia nie ukrywali jednak klienci Aquamaris: Tragedia - tyle można powiedzieć. Może będziemy się domagać roszczeń, jeszcze nie wiemy do końca, bo dopiero wysiedliśmy z autokaru. To była 50-godzinna podróż z dziećmi, sami państwo rozumiecie... Jesteśmy zdenerwowani na Urząd Marszałkowski, że wszystkich klientów biura przetransportowano samolotem, a jedynie nas promem i autokarem. Mamy napisaną skargę na 11 stron i mamy nadzieję odzyskać nasze pieniądze - mówili naszej reporterce Annie Kropaczek.
Przypomnijmy, że w momencie ogłoszenia upadłości biura Aquamaris za granicą przebywało łącznie ponad 600 osób. Jednak dla turystów przebywających na Krecie, w Egipcie i Bułgarii - w przeciwieństwie do tych z Rodos - załatwiono powrotne samoloty.
O swoim bankructwie biuro Aquamaris z siedzibą w Bielsku Białej poinformowało w czwartek. W oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej firmy napisano, że główną przyczyną upadku był "nagły spadek sprzedaży spowodowany sytuacją kryzysu na rynku". Zarząd poinformował również, że ma to związek z upadkami firmy lotniczej Air Poland oraz biura podróży Sky Club.
Co więcej, ubezpieczyciel zdecydował się nie przedłużyć biuru gwarancji. A zagraniczny inwestor, z którym prowadzono rozmowy o podniesieniu kapitału spółki, wycofał się, gdy tylko się o tym dowiedział.