„Janusz przejmując tekę ministra gospodarki będzie w pewnym sensie kontynuował pewne projekty, które zostały rozpoczęte, ale na pewno też nada ton, pokaże, że widzi trochę inaczej pewne rzeczy” – tak o nowym wicepremierze i ministrze gospodarki mówi jego partyjny kolega europoseł Jarosław Kalinowski. We wtorek premier Tusk ogłosił, że Janusz Piechociński zastąpi w rządzie Waldemara Pawlaka.
Mariusz Piekarski: Janusz Piechociński w rządzie z teką ministra gospodarki. Pana zdaniem już żałuje, że wygrał z Pawlakiem?
Jarosław Kalinowski, przewodniczący Rady Naczelnej PSL: Oj nie panie redaktorze, Janusz Piechociński wiedział od początku, że ta koperta trzecia, czyli to jego wejście będzie musiało nastąpić. Też nie jest tak, że tu ktoś czyha. Nikt nie czyha na Piechocińskiego. Demokratyczny wybór, a teraz wszyscy do roboty.
Chciał być wicepremierem bez teki, proponował to?
No, była taka opcja i nikt tego tak naprawdę nie ukrywał, ale też zdawał sobie sprawę, że może się to skończyć, czy skończy się tym, że obejmie tekę ministra gospodarki, będzie wicepremierem i tak się stało.
Panu proponował resort rolnictwa i tekę wicepremiera również, żeby go zastąpić w tej roli.
No ale to jeszcze raz przypomnijmy, że to było w ramach tych tak zwanych trzech opcji, pierwsza to była związana z funkcjonowaniem dalej w resorcie Waldemara Pawlaka, druga była wiązana z moją osobą, a trzecia opcja to był prezes Piechociński wicepremierem i ministrem gospodarki. No i były te trzy opcje, ale tak naprawdę wszystko zmierzało od początku do tej trzeciej.
Tusk dostał teraz łatwiejszego partnera w koalicji?
Nie, ja bym w ogóle nie porównywał łatwiejszy-trudniejszy. No jest to koalicja, która piąty rok funkcjonuje. Na pewno Janusz przejmując tekę ministra gospodarki będzie w pewnym sensie kontynuował pewne projekty, które zostały rozpoczęte, ale na pewno też nada ton, pokaże, że widzi trochę inaczej pewne rzeczy. Tak, że będziemy widzieli różnice, ale generalnie to nie jest resort, w którym będzie jakąś samodzielną rolę w rządzie odgrywał. To jest jeden z resortów, jednego wspólnego koalicyjnego rządu.
Tylko, że idąc po władzę w partii, Piechociński domagał się chociażby zmiany umowy koalicyjnej. Dzisiaj nie ma o tym mowy. Dzisiaj na konferencji z premierem Tuskiem można powiedzieć pokorny jak baranek.
Ja wiem, że media lubią jakąś sensację. Jakby pokłócili się na tej konferencji to by dopiero było ciekawie. Wczoraj panowie się spotkali, rozmawiali trzy godziny. Janusz Piechociński przedstawiał wczoraj kwestię taką, żeby częściej spotykały się gremia polityczne. Oczywiście partnerstwo między szefem Platformy i szefem PSL-u i bieżące kontakty to jest ważna rzecz, ale są sprawy, gdzie powinniśmy dyskutować na forum, że tak powiem politycznym, a nie tylko rządowym.
Tylko, że panie przewodniczący nie ma mowy o zmianie umowy koalicyjnej, a o tym mówił Janusz Piechociński. Wyszedł ze spotkania z premierem właściwie bez żadnych zmian w fotelach wiceministrów, a o tym też była mowa. Wygląda na to, że Janusz Piechociński przyjął wszelkie warunki Donalda Tuska.
Nie, panie redaktorze naprawdę jeżeli pan uważa, że ta współpraca ma polegać na tym, że stawia się listę warunków i proszę natychmiast tutaj podpisać. To jest kwestia postulatów, które jestem przekonany będą zrealizowane tam, gdzie ministrem konstytucyjnym jest przedstawiciel Platformy, PSL ma prawo mieć wiceministra. Nie wszędzie to było zrealizowane, ot chociażby w Ministerstwie Finansów. Jeżeli mamy razem współodpowiadać za cały rząd, no to dobrze by było, gdybyśmy w poszczególnych resortach też wzajemnie wiedzieli co robimy.
Tylko nie było lepszego momentu na przeforsowanie tego, niż w momencie kiedy się wchodzi do rządu.
A skąd pan wie, że te sprawy nie zostały jakoś rozstrzygnięte?
Bo stanęli dzisiaj obaj panowie na konferencji i powinni powiedzieć: "umówiliśmy się na to, na to, na to i na to." Żadnego takiego przekazu nie było.
No, ale to naprawdę koalicja to nie jest tylko układanie się w sensie stanowisk, tylko odpowiadanie za państwo i rozwiązywanie problemów.
Pan się nie obawia tego, że Piechociński w starciu z Tuskiem, w tym współrządzeniu, no jak mówi opozycja będzie przystawką?
Panie redaktorze, nie obawiam się. PSL nigdy przystawką nie było i nie będzie.