Jedna dziewczynka zginęła na miejscu, druga w stanie krytycznym walczy o życie. Bliźniaczki skoczyły z balkonu mieszkania w miejscowości Sallent, 60 kilometrów na pólnoc od Barcelony. Policja prowadzi śledztwo w sprawie, a hiszpańskie społeczeństwo zadaje pytania o stan zdrowia młodych ludzi.
Do tragedii doszło we wtorek o godzinie 16. Dwie 12-latki wyskoczyły z balkonu mieszkania na trzecim piętrze bloku w niewielkim miasteczku Sallent niedalko Barcelony. Dziewczynki były identycznymi bliźniaczkami. Jedna z nich zmarła na miejscu, druga walczy o życie w szpitalu.
Policja nie wyklucza, że siostry chciały wspólnie popełnić samobójstwo. Wydarzenie wzbudziło ogromne emocje w całej Hiszpanii. Tamtejsza minister edukacji Pilar Alegria wzywa do powstrzymania się od formułowania jednoznacznych wniosków do momentu zakończenia śledztwa. Dodała jednak, że stan psychiczny młodych ludzi w kraju budzi coraz większe obawy.
Od czasu pandemii, jesteśmy świadkami wzrostu zachowań autodestrukcyjnych wśród młodzieży, zwłaszcza dorastającej - przyznała minister i dodała, że rząd współpracuje z samorządami w celu wykrywania każdego przypadku szkolnego gnębienia uczniów i przeciwdziałaniu mu.
Dziewczynki z Sallent przybyły do Hiszpanii z Argentyny dwa lata temu. Według katalońskiego dziennika "La Vanguardia", który rozmawiał z ich bliskimi, nastolatki skarżyły się, że rówieśnicy w szkole gnębią je i obrażają.
Władze Katalonii twierdzą jednak, że w szkole nie wykryto żadnych przypadków znęcania się, a nastolatki otoczone były od początku roku szkolnego opieką psychologiczną.