Afganistan jak drugi Wietnam. Utknęliśmy tam na długie lata - to słowa amerykańskich żołnierzy powracających z misji w Afganistanie. 10 lat po rozpoczęciu operacji w tym kraju wciąż ginie wielu żołnierzy sił koalicji. A talibowie nadal zdolni są przeprowadzać zamachy.
Eksperci twierdzą, że w tej chwili nie ma szans na szybkie wycofanie wojsk z tego kraju, tak by terroryści znów nie zajęli znacznych terenów. Wojskowi zarzucają amerykańskiej administracji brak pomysłu na zakończenie konfliktu. Na Pentagon sypią się gromy. Żołnierze twierdzą, że z powodu oszczędności operacja staje się coraz bardziej niebezpieczna. Organizacje antywojenne przewidują, że wzrośnie liczba ataków na żołnierzy.
Na cmentarzu narodowym w Arlington trzeba było powiększyć kwaterę, gdzie chowani są żołnierze, którzy ginął w czasie tej misji. Jeff zmarł w styczniu 2004 roku. Jego kolega, który leży obok też był z nim w helikopterze, który został zestrzelony. Ktoś, kto stał na ziemi, trafił w ogon helikoptera. Wszyscy zginęli natychmiast. Na pokładzie było 9 osób. Mój syn miał 34 lata - opowiada matka amerykańskiego żołnierza.
Siły koalicji straciły w sumie 2700 żołnierzy. 30 z nich to Polacy.