Zwykły przedwiosenny dzień. Podkarpacka przyroda żyje własnym życiem. Leśniczy z Birczy niedaleko Przemyśla, jak co dzień, przechadzał się lasem. Jego uwagę zwróciło zwierzę, które wpadło w pułapkę zastawioną przez kłusowników. Okazało się, że to pies, który bez pomocy człowieka nie dałby rady sam się uwolnić. Czworonogiem zajęli się weterynarze z przemyskiej Lecznicy Dla Zwierząt „Ada”.

Wyniki zacisnęły się na dwóch prawych łapach Foresta tak mocno, że do kończyn nie dochodziła krew. Nastąpiła martwica tkanek i obie łapy trzeba było amputować.

Dwuletni mieszaniec leżał - jak oceniają weterynarze - prawie dwa tygodnie we wnykach! Pies żyje tylko dzięki pomocy leśniczego.

Lecznica postanowiła zawalczyć o protezy dla psa, który nie jest w stanie sam utrzymać się na dwóch łapach. Weterynarze skontaktowali się ze specjalistycznymi klinikami ze Stanów Zjednoczonych i Kanady, które będą mogły takie protezy przygotować.

Jednak przed Forestem jeszcze długa droga. Żeby mógł wrócić do pełnej sprawności, rany muszą się najpierw zagoić. Dopiero wtedy będzie można myśleć o protezach.

Weterynarze oszacują koszty i dopiero wtedy ogłoszą zbiórkę pieniędzy na pomoc dla czworonoga. Całą akcję można śledzić na profilu Centrum Adopcyjnego Lecznicy "Ada" na Facebooku.

 (j.)