Polski model językowy PLLuM jest już gotowy do działania. Kierownik naukowy projektu dr inż. Jan Kocoń z Katedry Sztucznej Inteligencji Politechniki Wrocławskiej opowiedział na antenie Radia RMF24, jakie korzyści mógłby przynieść polskim firmom. Przybliżył również przyszłość sztucznej inteligencji w naszym kraju.
Dr inż. Jan Kocoń, jeden z twórców polskiego modelu językowego PLLuM, wyjaśnił tajniki jego działania. Asystent bazujący na sztucznej inteligencji jest obecnie dostępny dla każdego, a Ministerstwo Cyfryzacji zaprezentowało również plan jego dalszego rozwoju.
Według rozmówcy Marcina Jędrycha PLLuM miałby za zadanie adaptować mniejsze, otwarte modele AI tak, by lepiej zaznajomić je z polską kulturą i obyczajami. Docelowo mógłby np. umożliwić zastosowanie takich modeli jako asystenta petenta w urzędach.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
To nie jest jedyny polski model w całym ekosystemie modeli językowych, ponieważ już od jakiegoś czasu funkcjonuje na naszym rynku również model Bielik. Na konferencji (Ministerstwa Cyfryzacji - przyp. red.) ogłoszono kontynuację rozwoju PLLuM w postaci projektu Hive. Jednym z efektów będzie również wdrożenie go w administracji publicznej, przy czym ekipa Bielika będzie nam też doradzać i będziemy wzajemnie siebie wspierali tak, żeby zapewnić jak najlepszą jakość - mówił ekspert.
Taka współpraca może się przyczynić do potencjalnego połączenia obu projektów. Przede wszystkim może powstać model, który będzie bazował na tych wspólnych danych oraz doświadczeniach. W pewnym sensie będzie takim miksem tych dwóch modeli, a przynajmniej idei uzupełniających się, ponieważ to nie są modele działające tak samo - wyjaśnił dr Kocoń.
Do współpracy przyczynił się także Centralny Ośrodek Informatyki, odpowiedzialny za wdrożenia, ale również Cyfronet AGH. Zarówno PLLuM, jak i Bielik były trenowane w różnych miejscach, stąd też ich połączenie może być jeszcze bardziej owocne.
Docelowo model PLLuM mógłby znaleźć zastosowanie w administracji publicznej, m.in. w aplikacji mObywatel.
Weźmy na przykład urząd wojewódzki, dział zajmujący się paszportami. Można taki model wesprzeć bazą wiedzy w postaci tekstów dotyczących tylko i wyłącznie tego zagadnienia. Wtedy model musi mieć odpowiedź w tych tekstach, żeby w ogóle jej udzielić. W związku z tym ryzyko udzielenia błędnej odpowiedzi jest dużo niższe, niż jak model ma korzystać z tej swojej, powiedzmy, pamięci neuronowej - tłumaczył ekspert.
Elektroniczny, urzędniczy pomocnik, miałby zaznajomić się z wytycznymi, regulaminami, całą ścieżką postępowania urzędniczego, dzięki czemu udzielałby ludziom właściwych porad, np. w kwestii tego, jak wypełnić jakiś wniosek.
Prawda jest taka, że to nie jest takie proste i większość starszych ludzi nie wklepie sobie w Google'a i nie znajdzie informacji, tylko przyjdzie do tego urzędu i będzie pytać ludzi. Wiemy, że są takie urzędy, które są wręcz zatkane takimi wręcz prostymi, trywialnymi sprawami. W związku z tym liczymy na to, że wdrożenie takiego modelu jak PLLuM uprości nam komunikację - powiedział w RMF24 dr Kocoń.
Według współtwórcy PLLuM-a model mógłby nawet łączyć informację z różnych dokumentów i podawać je w przystępnej formie.
Modele, które mogłyby znaleźć zastosowanie również w innych dziedzinach, są ogólnodostępne na platformie Hugging Face.
Dr Kocoń wskazał, że np. firma medyczna mogłaby wykorzystać nowoczesną technologię do robienia streszczenia rozmów pomiędzy lekarzem a pacjentem. Sztuczna inteligencja wypisze, o jakich lekach była mowa, a medyk jedynie zatwierdzi całość lub poprawi drobne błędy. Ma to być szybsze, niż robienie wszystkiego ręcznie.
Wykorzystując przy takim modelu PLLuM, mógłby on działać tylko lokalnie, w danej placówce medycznej. W związku z tym te dane nie wyciekłyby, nie latały sobie gdzieś po świecie, tylko byłyby u nas w kraju - tłumaczył ekspert. Wspomniane modele nie są wymagające pod względem sprzętowym, przez co, przy odpowiedniej infrastrukturze, każda firma mogłaby zaaplikować je na swoje potrzeby.
Wspomniane modele mogą być wykorzystywane przez każdego, by jako asystent pomagały w codziennych czynnościach. Na chwilę obecną mamy taką sytuację, że decydując się na zakup lepszego laptopa, jesteśmy w stanie na nim taki model językowy uruchomić. Przynajmniej te najmniejsze, nawet na takim domowym komputerze mogą być uruchamiane - mówił ekspert.
Może tak, jak dziś normą są smartfony czy komputery w wielu branżach, tak dojdzie jeszcze ten komponent związany ze sztuczną inteligencją, który też trochę nas odciąży w takich najbardziej powtarzalnych, nudnych, niezbyt złożonych zadaniach - podsumował dr Jan Kocoń.
Opracowanie: Natasza Pankratjew