Dokładnie w południe rozpoczęła się kolejna - tym razem ostatnia - tura rokowań pomiędzy lekarzami rodzinnymi a Narodowym Funduszem Zdrowia. Do końca roku zostały tylko 3 dni, a w 8 województwach NFZ nie porozumiał się z lekarzami rodzinnymi.

REKLAMA

W Wielkopolsce dyrektor tamtejszego Funduszu zaproponował, by na czas kolejnej tury rokowań - czyli do połowy stycznia - zadania lekarzy rodzinnych przejęły szpitale i izby przyjęć. W przypadku najmłodszych mieszkańców Poznania oznacza to, że około 180 tys. dzieci miałoby się leczyć w 2 szpitalach. To z kolei oznacza całkowity paraliż.

Sylwia Świdzińska ze Szpitala Dziecięcego w Poznaniu mówi wprost: Nie jest możliwe objęcie opieką 180 tys. dzieci. Jako szpital jesteśmy przygotowani tylko do udzielania opieki doraźnej, względnie pomocy ambulatoryjnej w ostrych, trudnych, nagłych zachorowaniach.

W tej sytuacji trudno się dziwić stanowisku lekarzy z tzw. Porozumienia Zielonogórskiego, którzy napisali: Jeśli premier lub Narodowy Fundusz Zdrowia czegoś nie zrobią, to po 1 stycznia nie przyjdziemy do pracy. Dodajmy od razu, że lekarze z tego porozumienia leczą 20 mln Polaków.

15:10