Książka, która trafia dziś do księgarń we Włoszech na nowo może rozbudzić dyskusję na temat tego, jak blisko nazistowskie Niemcy były skonstruowania bomby atomowej pod koniec II wojny światowej.
Autor „Le armi segrete di Hitler”, 88-letni Luigi Romera, jest prawdopodobnie ostatnim żyjącym świadkiem tego, co według niektórych historyków było eksperymentalną detonacją ładunku atomowego na Rugii w 1944 roku.
W książce wspomina podróż na bałtycką wyspę, by być świadkiem testu tak zwanej "bomby dezintegrującej". Zabrali mnie do betonowego schronu. Było czuć lekki wstrząs, przed grube szkło widać było oślepiający błysk i potężną chmurę dymu. Najpierw miała kształt kolumny, chwilę później gigantycznego kwiatu. Przez kilka godzin zakazano nam opuszczania bunkra ze względu na właściwości eksplozji. Gdy nas w końcu wypuścili, kazali nam się ubrać w kombinezony, najprawdopodobniej azbestowe - wspomina Romersa.
Dodaje, że w miejscu detonacji ładunku widok był przerażający. Nie było ani jednej oznaki życia, drzewa były tak wypalone że aż przekształcone w węgiel.