Warszawscy lekarze walczą o życie noworodka, którego po porodzie uznano za... martwego. Lekarz pogotowia, który przyjechał do rodzącej w domu kobiety, stwierdził, że dziecko nie żyje. Po kilkudziesięciu minutach okazało się, że wrzucone do reklamówki dziecko jednak oddycha.

Lekarz pogotowia, który przyjechał w czwartek na wezwanie do przedwczesnego porodu, uznał, że dziecko nie żyje i udzielił pomocy jedynie kobiecie – matce noworodka. Dopiero w szpitalu okazało się, że zawinięte w serwetę i wrzucone do reklamówki niemowlę - żyje.

Zawinięte w torbę dziecko – według słów zaszokowanej matki - pozostawiono na podłodze. Na szczęście pielęgniarka postanowiła go zważyć – to ona pierwsza zorientowała się, że chłopiec wciąż jeszcze żyje. Natychmiast rozpoczęła się akcja reanimacyjna. Ale od momentu przybycia na oddział minęło już 40 minut. Stan dziecka jest krytyczny.

Z lekarzami i z matką dziecka rozmawiała warszawska reporterka RMF Agnieszka Burzyńska. Posłuchaj jej relacji:

FOTO: Archiwum RMF

14:15