Minister zdrowia Mariusz Łapiński zatwierdził wczoraj limity cen leków refundowanych. Oznacza to, że w końcu powinniśmy dowiedzieć się, ile pacjenci będą płacić za medykamenty. Tymczasem limity – choć zatwierdzone – pozostają tajemnicą resortu. Z treścią rozporządzenia nie mogli zapoznać się ani lekarze, ani aptekarze ani nawet producenci leków. Słowem limit jest, ale go nie ma...
Na razie można więc posługiwać się jedynie informacjami nieoficjalnymi i nie są one tak optymistyczne, jak zapowiadał minister zdrowia Mariusz Łapiński. Okazauje się, że tak zachwalane przez niego obniżki cen leków przez producentów,nie oznaczają w praktyce, że leki rzeczywiście będą tańsze. Co więcej, mogą być... droższe: „W przypadku jednego z leków, którym się leczy choroby nowotworowe, firma obniżyła cenę o 4 %, natomiast pan minister przeniósł lek z 30- na 50-procentową odpłatność. Oznacza to, że pacjent będzie płacił 25 procent więcej, mimo że firma obniżyła cenę” – powiedział Irena Rej, prezes Izby Farmacja Polska.
Takich przykładów jest więcej, ale jak podkreśla Rej, są to - na razie - tylko informacje szczątkowe. Prawdziwą analizę będzie można przeprowadzić dopiero po otrzymaniu rozporządzenia.
foto RMF
07:10