Specjalistyczna operacja wyleczyła 26-latkę z patologicznej agresji. Zabieg polegający na zablokowaniu obszarów mózgu odpowiedzialnych za agresywne zachowania przeprowadzono w Bydgoszczy. Kobieta opuści szpital w piątek.
Poddana zabiegowi 26-letnia pacjentka zachowywała się agresywnie zarówno wobec siebie, jak i wobec otoczenia. Objawy te nie ustępowały pomimo przyjmowania kilku różnych kombinacji leków. Kobieta wymagała ciągłego nadzoru.
Pomogła jej operacja przeprowadzona w Bydgoszczy przez prof. Marka Harata. Polegała na zaimplantowaniu elektrod do tylno-przyśrodkowej części podwzgórza i zablokowaniu tych obszarów mózgu, które odpowiadają za przejawianie zachowań agresywnych.
W pierwszych dniach po operacji pacjentka rzadziej zachowywała się agresywnie, a natężenie agresji było mniejsze - mówił prof. Harat. Wcześniej bez przerwy była agresywna wobec siebie, a niekiedy także wobec innych osób. Nadal jest pod nadzorem, ale nie jest już potrzebna interwencja - dodał lekarz. Pacjentka twierdzi, że urządzenie jej nie przeszkadza, a prof. Harat określa wstępne wyniki jako "budzące nadzieje".
Specjalny generator impulsów został umieszczony pod skórą klatki piersiowej pacjentki, skąd podskórne kable doprowadzają impulsy do elektrod w mózgu. 26-latka musi się zgłaszać na badania kontrolne, aby sprawdzić działanie stymulatora. Jest też zaopatrzona w rodzaj bezprzewodowego pilota przykładanego do skóry, którym może włączać i wyłączać stymulator. Wszczepiona bateria wystarcza na 5-10 lat (czas działania zależy od intensywności stymulacji). Wymiana baterii wymaga niewielkiego zabiegu.
Jeżeli urządzenie będzie działało zgodnie z oczekiwaniami, pozostanie w organizmie pacjentki do końca życia. Jedynym problemem mogą być pojawiające się wokół elektrod blizny.
Na razie trudno przewidzieć, czy i kiedy zostanie przeprowadzony kolejny zabieg tego rodzaju - prof. Harat nie ma bowiem na razie następnego kandydata.
(s.)