Na ekrany kin wchodzi dziś nagrodzony na festiwalach w Gdyni i Warszawie fabularny debiut Piotra Trzaskalskiego „Edi”. Film został dobrze przyjęty zarówno przez krytyków, jak i konkursową publiczność.
„Edi” – to film, którego akcja toczy się w środowisku ludzi odrzuconych, nieumiejących znaleźć sobie miejsca w życiu. Tych, których często nazywamy menelami i na ulicy omijamy szerokim łukiem.
To historia o zbieraczu złomu, którego pasją jest czytanie książek. Dzięki temu właśnie staje się znakomitym kandydatem na nauczyciela dla siostry dwóch bezwzględnych handlarzy wódką. Księżniczka, bo tak ją nazywają, zamiast o nauce myśli jednak o pewnym, pięknym Cyganie. Zachodzi w ciążę. Jako ojca wskazuje Ediego. I tu zaczyna się cała historia, historia, której zakończenie zaskakuje widza.
Jurorzy warszawskiego festiwalu, uzasadniając przyznaną nagrodę, mówili, iż „Edi” to film prosty, wzruszający, o podstawowych wartościach. Ale - jak ocenia sam reżyser Piotr Trzaskalski - Najważniejsza jest rekacja widzów; prawdziwa reakcja na film, czyli śmiech, wzruszenie, łzy. To są najważniejsze dla reżysera nagrody.
Pomysł filmu – jak wyznaje reżyser i jednocześnie scenarzysta - zrodził się z obserwacji rzeczywistości. Z okna domu mojego przyjaciela, mieszkającego w Łodzi, jest widok na punkt skupu złomu. Tam zobaczyłem totalnie pijanego złomiarza. Pchał wózek wypełniony rynnami. Rynny wypadały, a złomiarz cierpliwie z powrotem pakował je na wózek. Tuż przed bramą punktu skupu złomu stracił przytomność. Stwierdziłem, że to jest już film.
Tytułowego Ediego zagrał Henryk Gołębiewski - bohater młodzieżowych seriali z lat 70. (m.in. „Wakacje z duchami”, „Podróż za jeden uśmiech” czy „Stawiam na Tolka Banana”). Stworzył postać czułą, przepełnioną miłością, a z zarazem bardzo silną wewnętrznie.
12:45