W niedzielę o 8 rano zmarł w Warszawie, w wieku 75 lat, Edward Dwurnik - przekazała córka artysty, Pola Dwurnik. Był to jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich malarzy współczesnych

Edward Dwurnik, malarz i grafik, jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobowości polskiej sztuki współczesnej, twórca około 5 tysięcy obrazów i 10 tysięcy rysunków, uchodził za jednego z najbardziej pracowitych polskich malarzy. Wstaje się rano i maluje. Nic innego nie muszę robić i nic innego nie potrafię. Jestem robotnikiem sztuki- mówił o sobie Dwurnik podczas jednego ze spotkań z publicznością.

Urodził się w 1943 roku w Radzyminie. W latach 1963-70 studiował malarstwo, grafikę i rzeźbę na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Uznanie i popularność zdobył  jako autor rozbudowanych cyklów malarskich, z których najsłynniejszy to "Podróże autostopem". Za swojego "mistrza" Dwurnik uważał Nikifora, słynnego malarza samouka. Z jego pracami po raz pierwszy zetknął się podczas wystawy w Kielcach w 1965 r. Inspirowałem się jego metodą malowania, a więc najpierw rysunek, podmalówka, a potem staranne wykończenia cienkim pędzlem. Dzisiaj młodzi artyści zupełnie o tym zapominają i malują "od ucha do ucha" - mówił Dwurnik w rozmowie z PAP.

Pod wpływem spotkania z twórczością Nikifora Dwurnik wykonał pracę "Rysunek nr 1", od której malarz datował rozpoczęcie przez siebie działalności twórczej. Jak przyznawał, tworzył około 200 obrazów w ciągu roku. To proste - wstaje się i maluje. To wszystko. Nic innego nie muszę robić. I nie potrafię. Jestem robotnikiem sztuki (...) Jestem szczęśliwym artystą - w drugim obiegu nie ma zbyt wiele moich dzieł. Ludzie się najwyraźniej przywiązują do moich prac - mówił.

Kochał Warszawę


"Podróże autostopem", najsłynniejszy cykl Dwurnika, artysta rozpoczął w 1966 r. i kontynuował do ostatnich lat życia. Te miejskie pejzaże, malowane "z lotu ptaka", cechuje natłok drobnych motywów i postaci. Jednym z ulubionych tematów malarza jest Warszawa. Urodziłem się w Radzyminie, wychowałem w Piastowie, Grójcu i Międzylesiu, ale dumnie powiem, że jestem warszawiakiem. To moje miasto, maluję wciąż Warszawę i po prostu ją kocham - wyznawał malarz w rozmowie z Małgorzatą Czyńską, opublikowaną jako wywiad rzeka pt. "Moje królestwo. Rozmowa z Edwardem Dwurnikiem".

Prace Dwurnika cechuje specyficzne połączenie realizmu w przedstawianiu świata z symbolizmem, a także gorzkie poczucie humoru. Do innych znanych jego cykli należą m.in. "Dyplom", "Gipsowy plener", "Droga", "Warszawa", "Różne błękity", "Robotnicy" czy "Sportowcy". W tych dwu ostatnich cyklach bohaterami obrazów są szarzy, zwykli ludzie, tytułowi "Sportowcy" to, według słów artysty, palacze popularnych wówczas papierosów "Sportów" lub też po prostu "mistrzowie w rozpychaniu się łokciami" - rolnicy, żołnierze, prostytutki.

W jego pracach odbija się obraz polskiej transformacji ustrojowej, wielkie zmiany w świecie polityki i życia społecznego. Tematy polityki, rzeczywistości państwa totalitarnego i zbrodni, dokonywanych przez jego organy poruszał malarz w cyklach "Droga na Wschód", powstałym pod wpływem lektur wspomnień Polaków represjonowanych w Związku Radzieckim, i "Od grudnia do czerwca", poświęconym ofiarom brutalności policyjnej. "Jestem malarzem, ale żyję w określonym kontekście i pewnie taki mam temperament, że w jakiejś mierze moje malarstwo musi komentować rzeczywistość, czy to w latach 60., 70., czy współcześnie" - podkreślił Dwurnik w rozmowie z PAP.

W twórczości Dwurnika można także znaleźć obrazy niezaangażowane, np. cykl "Błękitne" (lata 90-te) to pozbawione horyzontu, bliskie abstrakcji pejzaże morskie, a "Dwudziesty piąty" to barwne abstrakcje w technice action painting. Inne serie to min. "Portret" (od lat 70-tych), "Niech żyje wojna!" (1991-1993), "Niebieskie miasta" (od 1993), "Diagonalne" (od 1996), "Wyliczanka" (od 1996).

Dwurnik uprawiał także grafikę i rysunek (zarówno autonomiczne serie jak i ilustracje). Lubił projektować monumentalne kompozycje malarskie w przestrzeni publicznej. Stworzył rysunki i gwasze do filmów animowanych "Warzywniak, 360 stopni" (2007 r.) oraz "Oaza" (2009 r.) w reżyserii Andrzeja Barańskiego. Powstało kilka filmów dokumentalnych o twórczości artysty, m.in: "Owoce Ziemi" (1977), "Portret z natury" (1984) i "Polska Nike" (1987) w reżyserii Andrzeja Szczygla oraz "Podróże Edwarda Dwurnika" (1995) Grażyny Banaszkiewicz.

Dwurnik należał do polskich malarzy, których prace znakomicie się sprzedawały. Dziś tworzę jeden programowy obraz na dziesięć komercyjnych - przyznał w rozmowie z PAP. Jest taki mit, że artysta musi mieć gruźlicę, albo syfilis. To zabobon, który mnie śmieszy. Znam wielu artystów z mojego pokolenia, których celem było ubóstwo. Celebrowali je niesamowicie. Ile razy spotykałem się z kolegami, którzy celowo byli ubrani w łachy; ze sznurkiem zamiast paska. I pożyczałem im na papierosy. Kochali być biednymi wisielcami - wspominał. Panoramy miast Dwurnika znane są niemal na całym świecie. Pojawiają się nie tylko w muzeach, galeriach, ale też w prywatnych i państwowych instytucjach, były prezentowane m.in. w Parlamencie Europejskim.
Artysta w ostatnich latach poważnie chorował. Zmarł w niedzielę, w Warszawie, w wieku 75 lat. 

Morawińska: Edward Dwurnik nadzwyczajnie odzwierciedlał rzeczywistość

Edward Dwurnik nadzwyczajnie odzwierciedlał rzeczywistość. Trochę ją karykaturyzował, ale to było bardzo interesujące i społecznie pożyteczne - powiedziała dyrektorka Muzeum Narodowego w Warszawie Agnieszka Morawińska.

Jak podkreśliła Morawińska, Dwurnik miał ogromny temperament artystyczny. Nie miał chyba przestojów. Miał potrzebę, czy wręcz konieczność malowania, a przy tym, przynajmniej w tym swoim wcześniejszym okresie, wielki zmysł obserwacji. Był kronikarzem polskich miast i miasteczek, typów, zachowań. Nadzwyczajnie odzwierciedlał rzeczywistość. Trochę ją karykaturyzował, ale to było bardzo bardzo społecznie interesujące i pożyteczne - powiedziała.

W późniejszym etapie mniej malował swoich "Autostopów" i widoków miast i miasteczek, bardziej porywały go tematy kolorystyczne, pejzaże. W tym był również świetnym malarzem. (...) Jego wcześniejsze prace w dużym stopniu były rysowane pędzlem, a później się rozmalował. Myślę, że był najpopularniejszym, najpłodniejszym, najczęściej kupowanym artystą i nawet takie osoby, które nie miały specjalnie wyrobionego smaku, Dwurnika kupowały i szanowały. Znajdował wspólny język z ludźmi i wydaje mi się to bardzo ważne - podkreśliła.

Morawińska przypomniała także, że dziesiątki osób porównywały Dwurnika do Nikifora. Myślę, że może ważniejsze od inspirowania się Nikiforem, co może jest sztampą, było inspirowanie się Kuźmą Pietrow-Wodkinem i rozmaitymi radzieckimi artystami. Dwurnik miał taki bardzo interesujący obraz, właśnie chyba Wodkina, to była jego prywatna własność, myślę, że dla niego było to bardzo cenne dzieło. Poza tym, o czym sam mówił, w jakiś przewrotny sposób nawiązywał do Matejki - dodała.





(nm)