Nie żyje Leonard Pietraszak - wybitny aktor filmowy i teatralny. Taką informację przekazał Związek Artystów Scen Polskich.
"Z ogromnym żalem i smutkiem informujemy, że odszedł Leonard Pietraszak - wybitny aktor teatralny, filmowy, telewizyjny, wieloletni członek naszego stowarzyszenia. Zawsze pomocny, życzliwy z ogromnym wyczuciem i wrażliwością. Był nie tylko wspaniałym Artystą ale przede wszystkim niezwykle dobrym Człowiekiem" - czytamy w komunikacie ZASP-u. "Stworzył wiele niezapomnianych ról teatralnych i filmowych za co publiczność Go uwielbiała. Jego odejście to ogromna strata dla kultury polskiej" - podkreślono.
Prezes ZASP Krzysztof Szuster powiedział "Faktowi", że Leonard Pietraszak zmarł we śnie w swoim warszawskim domu. Jego pożegnanie odbędzie się w Kościele Rzymskokatolickim Środowisk Twórczych pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła i Brata Alberta w Warszawie. Terminy warszawskiego pożegnania i pogrzebu aktora w jego rodzinnej Bydgoszczy nie zostały jeszcze ustalone.
Leonard Pietraszak miał 86 lat. Stworzył niezapomniane role w wielu kultowych polskich produkcjach. Ogromną sympatię wielu pokoleń widzów zdobył m.in. jako doktor Karol Stelmach w "Czterdziestolatku", pułkownik Krzysztof Dowgird w serialu "Czarne chmury", pułkownik Wareda w "Karierze Nikodema Dyzmy" czy Gustaw Kramer w "Vabanku" i "Vabanku II".
W dorobku Pietraszaka są też role w takich filmach i serialach jak m.in. "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", "Perła w koronie", "Rodzina Połanieckich", "Królowa Bona", "Trójkąt bermudzki" czy "Złoto dezerterów".
Jestem wdzięczny losowi i Julkowi Machulskiemu, że dane było mi zagrać tę rolę - mówił w 2015 r. w wywiadzie dla "Dzień dobry TVN" Leonard Pietraszak, pytany o postać bankiera Gustawa Kramera z "Vabanku" i "Vabanku II". Były scenariusze gotowe trzeciej części. Niestety, nie udało się - dodał.
To właśnie Leonard Pietraszak w 11. odcinku "Stawki większej niż życie" jako Hubert Ornel pierwszy wypowiada jedną z najbardziej znanych kwestii z tego serialu - hasło "W Paryżu najlepsze kasztany są na Placu Pigalle".
W ostatnich latach Pietraszak pojawił się na ekranie m.in. w "Listach do M", "Dniu kobiet" czy serialu "39 i pół".
W zawodzie aktorskim bardzo ważna jest taka furtka, która się nazywa tajemnica. Że ktoś jest tak zbudowany wewnętrznie, że gdy wchodzi na scenę, mówi, ale widzę, że nie to chce powiedzieć. Że skrywa jakaś tajemnicę - powiedział Pietraszak w wywiadzie dla PAP w 2015 r.
Leonard Pietraszak urodził się 6 listopada 1936 w Bydgoszczy. Był absolwentem łódzkiej "filmówki".
Na początku kariery Pietraszak był związany z dwoma poznańskimi teatrami: w latach 1960-1962 występował w Teatrze Dramatycznym, a od 1962 do 1965 roku był aktorem Teatru Polskiego. Następnie grał w teatrach warszawskich: Teatrze Klasycznym i w Teatrze Komedii, i najdłużej, do 2008 roku w Teatrze Ateneum im. Stefana Jaracza.
Ostatni raz na teatralnych deskach Pietraszak pojawił się 12 maja 2012 w stołecznym OCH-Teatrze. Wystąpił w roli Stanforda P. Sutton w spektaklu "Pocztówki z Europy" w reżyserii Krystyny Jandy.
W 2012 roku Pietraszak odsłonił swój podpis w Bydgoskiej Alei Autografów przy ul. Długiej, a w 2018 r. odbierał tytuł Honorowego Obywatela Bydgoszczy. Jestem szczęśliwy, że tak pięknie państwo mnie przyjęliście. To jest niesamowite. Takie odznaczenie długiej mojej drogi życiowej i zawodowej to zaszczyt - mówił. Wielokrotnie podkreślał swoje związki z rodzinnym miastem. Chociaż porwał mnie wielki świat, to nie przestałem być bydgoszczaninem - zapewniał Pietraszak.
15 lutego 2015 r. Leonard Pietraszak został odznaczony Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Otrzymał także Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.
W 2015 r. ukazała się - napisana przez Leonarda Pietraszaka wspólnie z Katarzyną Madey - książka biograficzna "Ucho od śledzia". W opisie publikacji można przeczytać, że to "obraz życia teatralnego Łodzi, Poznania i Warszawy, którego (Pietraszak - przyp. red.) był świadkiem i uczestnikiem przez kilkadziesiąt lat pracy. Swoisty hołd złożony znakomitym postaciom polskiego teatru i filmu, które powoli odchodzą w zapomnienie...".
"Leonard Pietraszak w rozmowie z Katarzyną Madey wspomina dzieciństwo w trudnych wojennych czasach i ukochaną Bydgoszcz. Z poczuciem humoru opowiada, jak nie został skrzypkiem, bokserem ani dziennikarzem. Kariera aktorska, która szybko nabrała tempa, była dla niego samego zaskoczeniem. Kolejne role zmieniały jego życie i przysporzyły mu wielu wiernych przyjaciół" - czytamy w opisie "Ucha od śledzia".
W 2021 r. Pietraszak i jego żona Wanda przekazali Muzeum Okręgowemu im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy kolekcję malarstwa młodopolskiego, złożoną z kilkudziesięciu obrazów. Dzieła prezentowane są na nowo otwartej wystawie stałej "Jan Stanisławski i jego czasy".
Na kolekcję przekazaną muzeum składa się pięć obrazów Jana Stanisławskiego i 52 jego uczniów, prezentowaną w obszernej sali zabytkowego gmachu muzeum, którego rewitalizacja, przebudowa i rozbudowa zakończyła się w tym roku.
Leonard Pietraszak zostanie pochowany na Cmentarzu Starofarnym w Bydgoszczy.
Będę pamiętał go z ekranu, ze wszystkich wspaniałych kreacji, natomiast bardziej będę pamiętał to, co przeżyliśmy razem w domu u niego. Różne wieczorne rozmowy, anegdoty, przede wszystkim o teatrze, ale też z planu filmowego, zapach i smak whisky, którą uwielbiał... - mówił w Radiu RMF24 Tomasz Pietraszak, którego wujem był Leonard Pietraszak. On przede wszystkim czuł się aktorem teatralnym. Dla niego ten zawód to były właśnie deski sceniczne, możliwość występowania w teatrach - dodał.
Każdy, kto miał okazję go poznać, wiedział, że skraca dystans bardzo szybko. W ogóle nie było jakiejś bariery, że to jest wielki aktor - podkreślał gość Radia RMF24. Był wesoły, zawsze uśmiechnięty, otwarty na kontakt - wspominał.
Jak podkreśliła w rozmowie z PAP aktorka Magdalena Zawadzka, Pietraszak zapisał się w jej życiu "jako uroczy kolega", z którym spędziła wiele lat w pracy - m.in. na planie serialu "39 i pół", w Teatrze Ateneum i w Och-Teatrze.
Za każdym razem, co zabawne, graliśmy parę małżeńską. Jego żona nawet się z tego śmiała, że jesteśmy etatową parą małżeńską. Cóż, mogłam polegać na jego serdeczności, przemiłej koleżeńskości. Trudno to nazwać przyjaźnią, bo nie widywaliśmy się bez przerwy poza pracą. Ale serdeczną koleżeńskością. Wiedziałam, że jest to człowiek, który o mnie dobrze myśli i pamięta i że jestem zapisana miłymi zgłoskami w jego pamięci - wspomniała.
Był - trudno mówić był, bo to jest dopiero chwila, gdy się z tym oswajam - znakomitym, wszechstronnym aktorem. I komedia, i tragedia, i piosenka kabaretowa. W ogóle pięknie śpiewał, więc nie było mu to wszystko obce. Był przede wszystkim bardzo sumiennym, wspaniałym aktorem, z klasą, z wdziękiem, z osobowością i z ogromnym talentem. To, co ważne, on ten swój zawód umiał wykonywać. Był fachowcem, a nie amatorem od przypadku do przypadku. Wszystko to, co zrobił w swoim życiu dla nas, widzów, było wybitnie profesjonalne. To jest rzadkość w obecnych czasach - zaznaczyła Zawadzka.
Wiele, wiele ról zagraliśmy razem w Teatrze Ateneum i w Teatrze Telewizji. Był wspaniałym, cudownym partnerem. A poza tym byliśmy w dalszym ciągu w kontakcie i w przyjaźni - wspominała Leonarda Pietraszaka w rozmowie z PAP aktorka Ewa Wiśniewska. Jeszcze niedawno rozmawialiśmy. On, co prawda, już miał przygaszony głos, ale jeszcze był. Czuję w tej chwili wielki smutek i żal, że już nie porozmawiamy - podkreśliła.
Pytana, co szczególnie ceniła w Leonardzie Pietraszaku, Ewa Wiśniewska na pierwszym miejscu wymieniła takt i klasę. Oczywiście, był człowiekiem porywczym i wiedziałam, kiedy nie należy naciągać pewnych nici. Robiło mu się szaro-białe oko i wiedziałam, że już jest na granicy, że on się trzyma, żeby nie wybuchnąć - dodała aktorka.