Zła wiadomość dla fanów Jamesa Bonda. Choć od premiery 25. części kultowej serii - filmu "Nie czas umierać" - minęły już 2 lata, twórcy nie mają jeszcze pomysłu na nową odsłonę losów agenta 007. "Przed nami długa droga" - podkreśliła w rozmowie z "Guardianem" producentka Barbara Broccoli.
Barbara Broccoli oceniła, że nowy film o Jamesie Bondzie powinien odzwierciedlać przemiany zachodzące w świecie i fakt, że wygląda on inaczej niż w momencie, gdy w agenta 007 zaczął wcielać się Daniel Craig. Zwróciła też uwagę na fakt, że seria była modernizowana za każdym razem, gdy główną rolę przyjmował nowy aktor. Jej zdaniem to samo jest konieczne po odejściu Craiga.
Wracam pamięcią do "GoldenEye", kiedy wszyscy mówili: Zimna wojna się skończyła, mur upadł, Bond nie żyje, nie jest potrzebny, cały świat żyje w pokoju i nie ma czarnych charakterów. To był błąd - wspominała producentka.
Daniel dał nam możliwość pokazania emocjonalnego życia bohatera i świat był na to gotowy. Te filmy odzwierciedlają swój czas. Przed nami długa droga do tego, by wymyślić serię na nowo na potrzeby kolejnego rozdziału. Nie zaczęliśmy jeszcze tego robić - przyznała Broccoli.
Producentka była też pytana przez "Guardiana", czy seria o Bondzie doczeka się jakichś telewizyjnych spin-offów. Broccoli z rezerwą podeszła do tego pomysłu. Skupiamy się na filmach fabularnych. Kiedy rozpoczynamy prace nad kolejnym filmem o Bondzie, zajmuje on naszą uwagę w pełni przez 3-4 lata - zapewniła. Dodała też, że kolejne odsłony serii powstają z myślą o tym, że widzowie będą je oglądać na wielkim ekranie.
W ubiegłorocznym wywiadzie dla magazynu "The Hollywood Reporter" Broccoli podkreślała, że na tym etapie nadanie bondowskiej serii nowego kierunku jest dla producentów ważniejsze od myślenia o nowym odtwórcy głównej roli.
Gdy będziemy już wiedzieli, dokąd chcemy iść, zaczniemy myśleć o castingu. Nie chodzi tylko o obsadzenie roli w filmie. Zatrudniamy kogoś co najmniej na dekadę. To ważna decyzja, od podjęcia której jesteśmy daleko - deklarowała producentka.