Kevin Spacey udzielił świątecznego wywiadu, w którym skrytykował swojego byłego pracodawcę – Netflixa. Amerykański aktor twierdzi, że dzięki niemu platforma istnieje.
Spacey udzielił wywiadu konserwatywnemu dziennikarzowi Tuckerowi Carlsonowi. Rozmowa została opublikowana na platformie X. Aktor stwierdził, że to dzięki niemu Netflix zaistniał w szerszej świadomości. Skrytykował też firmę za wyrzucenie go z obsady serialu "House of Cards" po tym, jak publicznie oskarżono go o molestowanie.
To przedziwne, że zdecydowali się publicznie ode mnie odciąć tylko w związku z zarzutami. Zarzutami, które jak udowodniono, były fałszywe. Bo myślę, że nie ma wątpliwości co do tego, że Netflix istnieje dzięki mnie - powiedział aktor.
Ja umieściłem ich na mapie, a oni próbowali wpędzić mnie do grobu - zaznaczył.
W lipcu Kevin Spacey został uniewinniony w sprawie, w której oskarżono go o molestowanie seksualne czterech mężczyzn. Był to jeden z największych procesów związanych z ruchem #MeToo, jaki odbywał się w Wielkiej Brytanii. To był kolejny sądowy sukces Spaceya. W ubiegłym roku sukcesem zakończył się proces, w którym Spacey odpowiadał na zarzuty o molestowanie kolegi po fachu Antony’ego Rappa, gdy ten był nastolatkiem.
W sumie kilkunastu mężczyzn oskarżyło 64-latka o molestowanie albo napaść seksualną.
Netflix zdecydował się zakończyć współpracę z Kevinem Spaceyem w 2017 roku, gdy zarzuty Antony’ego Rappa stały się publiczne. Niepokojące informacje o zachowaniu Spaceya pojawiły się, gdy serial "House of Cards" był u szczytu popularności, a na platformie streamingowej niebawem miał się pojawić jego ostatni sezon. Wobec oskarżeń producenci zdecydowali się na usunięcie Spaceya z obsady. Netflix wycofał się też z produkcji, w którym główną postać (pisarza Gora Vidala) miał zagrać Kevin Spacey.
Tucker Carlson, który prowadził rozmowę, sam został zwolniony z Fox News, gdzie prowadził program publicystyczny. Oni naprawdę próbowali Cię zabić - mówił do aktora. Tak, ale nadal tu jesteśmy, więksi niż kiedykolwiek - stwierdził Spacey.
Netflix nie odniósł się do komentarzy Spaceya.