„Miami Vice” – filmowa wersja słynnego serialu „Policjanci z Miami” wchodzi do polskich kin. Jedną z głównych ról gra w niej ciemnoskóry aktor Jamie Foxx, dla którego ostatnie lata w Hollywood to pasmo sukcesów. Rozmawiał z nim korespondent RMF FM, Marek Gładysz.
Jamie Foxx, jeden z najbardziej popularnych amerykańskich aktorów, skarży się na panujący w Hollywood rasizm. Jednak zdobywca Oscara za rolę w filmie o Rayu Charlesie przyznaje, że ostatnio ciemnoskórzy aktorzy mają dobrą passę. - Czarny kolor stał się po prostu modny na ekranie. Wystarczy zobaczyć, jak wielkim sukcesem kasowym stał się film o Rayu Charlesie, murzyńskim idolu amerykańskich tłumów - tłumaczy aktor:
Dodaje, że „Fabryka Snów” nie wierzyła w sukces tego obrazu, ale teraz gorączkowo szuka podobnych historii. - My, ciemnoskórzy artyści, musimy wykorzystać tę okazję i robić jak najwięcej filmów o nas i o naszej historii - tłumaczy. Sam Jamie Foxx chce teraz zagrać Boba Marleya i sławnego boksera Mike'a Tysona.
Jamie Foxx znany jest wśród amerykańskich aktorów jako organizator wielkich, prywatnych imprez. To prawda. Ja i moi znajomi lubimy się bawić. Ludzie, którzy przychodzą, jedzą steki przy karaoke, grają w koszykówkę, opowiadają różne historie. (…) Na takich właśnie nieformalnych spotkaniach najlepiej rozmawia się o projektach przyszłych filmów i seriali telewizyjnych, czy o nagrywaniu płyt. Te spotkania bardzo pomogły mojej karierze, bo w tym biznesie najważniejsze są kontakty – poznawanie nowych ludzi. Tak funkcjonuje Hollywood - zaznacza.