Hollywoodzcy aktorzy przystąpili do strajku. Dołączyli do trwającego już protestu scenarzystów, którzy domagają się m.in. podwyżek wynagrodzeń. Strajk oznacza, że Hollywood generalnie zostało zamknięte – pisze „Washington Post”.
Związek zawodowy aktorów Screen Actors Guild - American Federation of Television and Radio Artists (Gildia Aktorów - Amerykańska Federacja Artystów Telewizyjnych i Radiowych - SAG-AFTRA) chce, aby wielkie platformy streamingowe zgodziły się na bardziej sprawiedliwy podział zysków, a także lepsze warunki pracy dla aktorów.
Związek, który reprezentuje 160 tysięcy aktorów, chce ponadto otrzymać gwarancje, że sztuczna inteligencja i komputerowe generatory twarzy i głosów nie będą używane do zastąpienia aktorów.
Zdaniem prezes związku zawodowego SAG-AFTRA Fran Drescher oferty ze strony studiów były "obraźliwe i pozbawione szacunku".
Informację o strajku opublikowała SAG-AFTRA na swojej stronie internetowej i w mediach społecznościowych. "Nastał czas działania" i "przyłącz się do walki" - czytamy w komunikacie o proteście Gildii.
Jak podaje BBC, w trakcie trwania strajku aktorzy nie będą pojawiali się w filmach ani nawet nie będą promowali produkcji, w których zagrali. W rezultacie, Cilian Murphy, Matt Damon i Emily Blunt opuścili londyńską premierę filmu "Oppenheimer".