Vicent van Gogh nie popełnił samobójstwa, ale został przypadkowo postrzelony przez bawiących się w kowbojów nastolatków. To nowa teoria na temat tajemniczej śmierci słynnego, holenderskiego malarza. Stawia ją dwóch amerykańskich autorów biografii Van Gogha, która dzisiaj ukazuje się w księgarniach.
Steven Naifeg i Gregory White Smith napisali liczącą prawie tysiąc stron książkę "The Life" po ponad 10 latach poszukiwań informacji o malarzu. W tym czasie dotarli do nieprzetłumaczonych jeszcze listów malarza.
Van Gogh zmarł w 1890 mając 37 lat we francuskiej miejscowości Auvers-sur-Oise. Powszechnie przyjmuje się, że malarz wyszedł w pole, żeby malować i tam usiłował się zastrzelić pożyczonym pistoletem. Autorzy nowej biografii twierdzą, że to niemożliwe. Udowadniają, że Van Gogh został postrzelony przez 16-letnich chłopców i zdecydował, że będzie ich chronić. Powołują się na historyka sztuki Johna Rewalda, który w 1930 roku spisał relację znajomych malarza, którzy twierdzili, że został on przypadkowo postrzelony. Także położenie kuli, która trafiła Van Gogha w brzuch wskazywałoby na strzał z odległości.
Autorzy twierdzą ponadto, że chłopcy mieli źle funkcjonujący pistolet i często chodzili pić do baru z Van Goghiem. Wszystkie te okoliczności naprowadzają na nową tezę o przypadkowym zabójstwie malarza. Zdaniem Naifega i Smitha, tajemnicze wypowiedzi samego Van Gogha przed śmierci, by nikogo nie oskarżać, były próbą ochrony nastolatków.