Reżim Talibów chwieje się w posadach. Prezydent Pakistanu generał Muszaraf powiedział w wywiadzie dla BBC, że dni Talibów są policzone. W obliczu całkowitej utraty władzy, fanatyczni wojownicy afgańscy zgodzili się dopuścić do lokalnych rządów starszyznę plemienną z trzech prowincji.
Ciężkie walki pomiędzy Talibami i siłami opozycji toczą się w zachodniej części kraju. Według Afgańskiej Islamskiej Agencji Prasowej, po porannym ataku Talibom udało się odzyskać część prowincji Bagdhis. Według władz w Kabulu wśród żołnierzy opozycyjnego Sojuszu Północnego coraz częściej dochodzi do dezercji. Eksperci oceniają, że Sojusz dysponuje 15-tysięczną armią. Walczą w niej głównie przedstawiciele mniejszości narodowych - Uzbecy i Tadżycy. Siły Talibów wynoszą co najmniej 50 tysięcy i rekrutują się spośród Pasztunów, ludu dominującego w Afganistanie.
Tymczasem w Rzymie trwają rozmowy nad powołaniem nowych, koalicyjnych władz Afganistanu. Plemiona afgańskie chce pojednać były król tego kraju - Zahir Szach. Po dwudniowych rozmowach, 86-letni ex-monarcha przedstawiany jest jako najlepszy kandydat na szefa "Najwyższej Rady Jedności Narodowej". Jej celem jest doprowadzenie do powołania rządu tymczasowego. Więcej na ten temat wie Aleksandra Bajka. Posłuchaj jej relacji:
Coraz śmielej pojawiają się też spekulacje, kto po Talibach. Niewielkie są szanse na to, że premierem zostanie wiekowy były król. Bardziej prawdopodobne są kandydatury jego syna - Mira Waisa i wnuka Mustafy Zahira Szacha. Z kolei ONZ za legalnego przywódcę Afganistanu uznaje do tej pory Burhanuddina Rabbaniego. Jednak wywodzi się on z mniejszości tadżyckiej i byłby trudny do zaakceptowania dla Pasztunów, głównego narodu w Afganistanie.
rys. RMF
16:05