"Zełenski mógł przyjechać na rozmowy USA i Rosji do Rijadu" - powiedział w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego prezydent USA Donald Trump, ponownie określając ukraińskiego prezydenta mianem "dyktatora". "Mieliśmy umowę opartą o metale ziem rzadkich i innych rzeczach, ale Ukraina ją złamała dwa dni temu" - dodał.

REKLAMA

Trump o rozmowach w Rijadzie: Zełeński mógł przyjechać

Podczas wystąpienia w Miami na zorganizowanej przez Arabię Saudyjską imprezie Future Investment Institute (FII), Trump powtórzył swoje wcześniejsze pretensje do ukraińskiego prezydenta, oskarżając go o wciągnięcie USA w "wojnę, której nie można było wygrać" i o bycie dyktatorem zainteresowanym głównie amerykańskimi pieniędzmi.

Do litanii poprzednich zarzutów dodał jeszcze jeden, oskarżając go o złamanie umowy mającej dać Stanom Zjednoczonym 50-proc. udziały w przychodach z metali ziem rzadkich i innych zasobów jako rekompensatę za dotychczasową pomoc.

My tylko dajemy nasze pieniądze, a mieliśmy umowę opartą o metale ziem rzadkich i inne rzeczy, ale oni złamali tę umowę. Złamali ją dwa dni temu - wypominał Trump. Odniósł się w ten sposób do odmowy prezydenta Zełenskiego, by podpisać proponowany układ.

Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Mike Waltz stwierdził, że właśnie to jest przyczyną "frustracji" w stosunkach Waszyngtonu i Kijowa, a Amerykanie "zasługują" na to, by otrzymać pieniądze za dostarczoną pomoc.

Trump ponownie twierdził też, mimo braku podstaw, że Zełenski ma niskie notowania w sondażach wyborczych oraz kpił z żądań ukraińskiego prezydenta, by być przy stole rozmów między USA i Rosją w Rijadzie.

Tam we wtorek odbyły się amerykańsko-rosyjskie rozmowy w sprawie zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą. Przy stole nie było nikogo z Europy. Strona ukraińska również nie została zaproszona, by uczestniczyć w rozmowie.

On mógł przyjechać, jeśli by tego chciał, ale nie został zaproszony do Arabii Saudyjskiej. Ale on miał trzy lata i nie było nawet żadnych spotkań ani rozmów, by zatrzymać tę wojnę - mówił prezydent USA. Zapewnił jednocześnie, że tylko on jest w stanie doprowadzić do pokoju i że z tą opinią zgadza się Władimir Putin.

Populizm ma się dobrze

Obok wojny w Ukrainie Trump mówił też o szeregu innych spraw, m.in. o pracy zespołu Elona Muska DOGE. Jak stwierdził, zastanawia się wspólnie z Muskiem, by 20 proc. pieniędzy zaoszczędzonych przez wysiłki DOGE wysłać w postaci czeków do wszystkich Amerykanów i kolejne 20 proc. przeznaczyć na spłatę zadłużenia publicznego.

Trump twierdzi, że zespół zaoszczędził dotąd na anulowaniu kontraktów m.in. na pomoc zagraniczną 55 mld dolarów (według m.in. "New York Times" są to dane znacznie zawyżone), lecz docelowo znajdzie "biliony" oszczędności. 20 proc. z kwoty 55 mld dolarów podzielone na wszystkich mieszkańców USA dałoby ok. 35 dolarów na osobę.

Zapowiedział też "dramatyczne" obniżki podatków dla rodzin i firm oraz ułatwienia podatkowe dla korporacji, przy jednoczesnym nałożeniu ceł na szereg produktów - od samochodów, po półprzewodniki i leki.

Gallup: 45 proc. Amerykanów pozytywnie ocenia pracę Trumpa

Niespełna miesiąc po rozpoczęciu drugiej kadencji, 45 proc. Amerykanów pozytywnie ocenia pracę prezydenta Donalda Trumpa. 51 proc. uczestników sondażu Gallupa wyraża przeciwną opinię. W pierwszym badaniu opinii publicznej po objęciu urzędu 20 stycznia br. republikanina popierało 47 proc. respondentów.

Autorzy badania zwracają uwagę, że ogólną aprobatę dla działań prezydenta wyraziło jedynie 4 proc. demokratów oraz 37 proc. niezależnych wyborców.

Podobny odsetek ankietowanych, jak w ogólnej ocenie, wyraził zadowolenie z polityki Trumpa w kwestiach imigracyjnych (46 proc.), spraw zagranicznych (44 proc.), handlu międzynarodowego (42 proc.) oraz gospodarki (42 proc.).

Nieco mniejszy odsetek, bo 40 proc., aprobuje sposób, w jaki prezydent radzi sobie z sytuacją na Ukrainie oraz z konfliktem na Bliskim Wschodzie - między Izraelem a Palestyńczykami.