"Bez wyjątków ani zwolnień" - takie mają być podwyższone przed Donalda Trumpa z 10 do 25 proc. cła na stal i aluminium sprowadzane do Stanów Zjednoczonych. Amerykański prezydent w poniedziałek podjął decyzję w tej sprawie - i podpisał memorandum. Ma ono wejść w życie 12 marca.
Prezydent USA Donald Trump podpisał w poniedziałek memorandum o nałożeniu 25-procentowych ceł na import stali i aluminium. Amerykański przywódca, podpisując ten dokument, powiedział: "To jest duża sprawa. Czynimy Amerykę znowu bogatą".
Urzędnik Białego Domu przekazał, że podwyższone cła wejdą w życie 12 marca. Taką datę można znaleźć na stronie internetowej Białego Domu. Co ciekawe, m.in. Reuters i Wall Street Journal podają datę 4 marca.
Te cła położą kres zagranicznemu dumpingowi, zwiększą krajową produkcję i zapewnią bezpieczeństwo naszym przemysłom stalowym i aluminiowym jako filarom amerykańskiej gospodarki i bezpieczeństwa narodowego - ogłosił doradca Trumpa ds. handlu Peter Navarro. Dodał on, że cła mają "wyrównać pole gry" dla amerykańskich firm stalowych i zapewnić, by USA nie były zdane na inne kraje w kwestiach dostaw kluczowych materiałów.
Trump zapowiedział również, że w najbliższych dniach nałoży kolejne cła, mające zrównać stawki opłat nakładanych na produkty z USA przez inne kraje. Zapowiedział też podatki na importowane półprzewodniki, leki i auta.
Jaki wpływ zarówno na Stany Zjednoczone, jak i resztę świata będą mieć podwyższone cła? Jak informuje agencja Reutera, około jedna czwarta całej stali używanej w Stanach Zjednoczonych jest importowana - głównie z sąsiednich krajów, takich jak Meksyk i Kanada, ale także z Japonii, Korei Południowej i Niemiec.
Reuters podkreśla, że mimo iż Chiny są największym w świecie producentem oraz eksporterem stali, to bardzo mało tego produktu trafia do USA.
W przypadku aluminium Stany Zjednoczone są bardziej uzależnione od importu. Reuters wyjaśnia, że ok. połowa aluminium używanego w USA pochodzi z importu.
Zdecydowana większość jest kupowana od Kanady, a kolejnymi największymi źródłami importu są Zjednoczone Emiraty Arabskie i Chiny.
Temat ceł wprowadzonych przez Donalda Trumpa komentował w Radiu RMF24 prof. Tomasz Płudowski, amerykanista i politolog. Był on gościem Piotra Salaka.
Jak stwierdził ekspert, "Trump wyraźnie jest bardzo ambitny". Chce przejść do historii jako polityk przełomowy, który odciśnie swoje piętno i widzimy to w wymiarze międzynarodowym, takim wymiarze imperialistycznym, w wymiarze przejmowania terytoriów, rządzenia, również wpływania na politykę poprzez czynniki i narzędzia ekonomiczne - mówił prof. Płudowski.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Jak poinformowała agencja Reutera, minister przemysłu Kanady powiedział, że cła USA są "całkowicie nieuzasadnione".
Wczoraj Komisja Europejska ogłosiła, że - gdy cła zostaną wprowadzone - zareaguje na decyzję Trumpa i będzie chronić interesów europejskich przedsiębiorstw, pracowników i konsumentów.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział: "Ci, którzy nakładają cła, muszą liczyć się z odwetowymi cłami".
Z kolei minister handlu Korei Południowej stwierdził, że cła Trumpa, jeśli zostaną wprowadzone, zmniejszą zyski firm.
Podobne cła - 25 proc. na stal i 10 proc. na aluminium - Trump nałożył już w pierwszej kadencji, lecz częściowo wyłączone z nich zostały Kanada, Meksyk i Brazylia, zaś za prezydentury Joe Bidena także Unia Europejska, Japonia i Wielka Brytania. Nowe cła zostaną nałożone dodatkowo do tych istniejących.
Według analizy ośrodka Tax Foundation, nałożone przez Trumpa cła w 2018 r. przyczyniły się do zmniejszenia w długiej perspektywie amerykańskiego PKB o 0,2 proc. i do zmniejszenia liczby miejsc pracy o 142 tysiące. Tym razem skutki mogą być większe, bo cła dotyczą wszystkich krajów, w tym największych eksporterów metali.