Wolną rękę dał izraelskiemu wojsku premier Ariel Szaron. Chodzi o powstrzymywanie ataków rakietowych, przeprowadzanych przez ekstremistów palestyńskich, a wymierzonych w cele izraelskie.
W nocy na Zachodnim Brzegu Jordanu izraelska armia aresztowała około 200 domniemanych palestyńskich bojowników. Wśród zatrzymanych ma być m.in. przywódca Hamasu na tym terenie, szejk Hassan Jusef.
Wcześniej informowano o serii ostrzałów, jakie przeprowadziło izraelskie lotnictwo. Pociski miały być wymierzone w cele należące do palestyńskich bojowników w Strefie Gazy. Świadkowie mówią, że zniszczony został dom jednego z przywódców Brygad Męczenników al-Aksy. Rannych zostało także dwóch palestyńskich cywilów.
Ataki miały być odpowiedzią na wystrzelenie w ciągu ostatniej doby w kierunku Izraela około 40 palestyńskich pocisków. Hamas z kolei twierdzi, że było to spowodowane wybuchem furgonetki przed dwoma dniami. W eksplozji zginęło 15 Palestyńczyków. Hamas o wybuch oskarża Izrael. Izraelskie wojsko zaś zaprzecza związkom z piątkowymi wydarzeniami.
Jednocześnie dowództwo armii izraelskiej zapowiedziało, że jeżeli palestyńskie ataki na terytorium Izraela będą się powtarzać, po raz pierwszy w Strefie Gazy wojsko użyje artylerii.