Kompletna bzdura - takie są pierwsze komentarze zawodników, ścigających się w najtrudniejszym rajdzie świata, Rajdzie Dakar. Wczoraj Chile zaproponowało jego przejęcie, po tym jak 30. edycja zawodów została odwołana ze względów bezpieczeństwa.
Dla Dakaru nie ma alternatywy - tak chilijski pomysł ocenia Albert Gryszczuk z RMF FM Land Rover Team. W Ameryce Południowej nie ma takiej pustyni jak Sahara, a transport pojazdów z Europy za ocean drastycznie zwiększyłby koszty i tak arcydrogiej imprezy. Swoimi prawami rządzi się też telewizja. Przekaz do Europy w środku nocy nie ma bowiem najmniejszego sensu.
Rajd Dakar najprawdopodobniej powróci w przyszłym roku. Ponieważ jego nazwa nie obliguje, aby meta była w stolicy Senegalu, już pojawili się chętni, z Libijczykami na czele. Dla Libii to wyjątkowa okazja, aby pokazać swe otwarcie na świat. Rajd gościł w tym kraju pięć lat temu i był bardzo udany.
Imprezę chcą zorganizować na swoim terytorium także Tunezja i Egipt. Rajd Dakar, organizowany od 1979 roku, został 4 stycznia odwołany z powodu zagrożenia terrorystycznego na terytorium Mauretanii.