Wbrew zapowiedziom przed południem nie doszło do podpisania wstępnej umowy koalicyjnej przez byłych liderów pomarańczowej rewolucji. Czy to opóźnienie oznacza pat w rozmowach o koalicji?

REKLAMA

Oficjalnie „pomarańczowi” tłumaczą, że to zwykłe opóźnienie. Mówimy o odłożeniu tego na kilka godzin - tłumaczy Andriej Szewczenko z Bloku Julii Tymoszenko. Nasi partnerzy proszą o nieco więcej czasu, aby uzgodnić wszystkie kwestie i opracować jasne stanowisko w sprawie tego porozumienia.

Można jednak odnieść wrażenie, że cała ta sytuacja przypomina dzielenie skóry na niedźwiedziu. Wszak komisja wyborcza policzyła na razie niewielką część głosów i wciąż nie jest jasne, jak wyglądać będzie ukraiński parlament.

To nie przeszkadza jednak Tymoszenko, która naciska chociaż na wstępne porozumienie. Nie ma się zresztą czemu dziwić – poczuła, że teraz właśnie może najwięcej ugrać. Z kolei Juszczenko uświadomił sobie, że sytuacja wymyka mu się z rąk i to piękna Julia chce rozdawać karty. I pewnie dlatego prezydent gra na czas.

A o koalicji chce rozmawiać także zwycięzca wczorajszych wyborów Wiktor Janukowycz z prorosyjskiej Partii Regionów.

A najnowsze dane z Centralnej Komisji Wyborczej - po podliczeniu głosów z jednej piątej lokali wyborczych – mówią o ponad 25-procentowym poparciu dla Partii Regionów Wiktora Janukowycza. Na drugim miejscu - niecałe 24 procent głosów - jest Blok Julii Tymoszenko. Blok Nasza Ukraina prezydenta Wiktora Juszczenki ma nieco ponad 17 procent głosów.