Szefowie dyplomacji Polski, Francji i Niemiec potępili "nieproporcjonalne użycie siły" wobec pokojowych demonstrantów w Gruzji. Wyrazili też ubolewanie z powodu decyzji o niekontynuowaniu negocjacji akcesyjnych z UE. Wzywamy partię Gruzińskie Marzenie do deeskalacji napięć - wskazali.
Od 28 listopada w Gruzji trwają masowe protesty przeciwko decyzji rządu o zawieszeniu rozmów z Unią Europejską o członkostwie w tej organizacji. Manifestacje są tłumione przez policję przy użyciu armatek wodnych, granatów hukowych i gazu łzawiącego. Dochodzi do licznych zatrzymań i regularnych starć.
Po tym, jak oświadczenie w tej sprawie w piątek wydali prezydenci Estonii, Łotwy, Litwy i Polski, na stronie MSZ pojawiło się również oświadczenie szefów dyplomacji państw Trójkąta Weimarskiego - czyli Polski, Francji i Niemiec.
"Stanowczo potępiamy nieproporcjonalne użycie siły wobec pokojowych demonstrantów oraz ataki wymierzone w opozycję i przedstawicieli mediów. Wyrażamy ubolewanie z powodu nalotów na siedziby partii opozycyjnych i organizacji społeczeństwa obywatelskiego oraz zatrzymań członków opozycji politycznej, apelując o ich niezwłoczne uwolnienie. Podstawowe prawa, w tym wolność pokojowych zgromadzeń i wolność słowa, muszą być przestrzegane i chronione zgodnie z Konstytucją Gruzji i zobowiązaniami międzynarodowymi" - czytamy.
Ministrowie wezwali partię Gruzińskie Marzenie do deeskalacji napięć i nawiązania "pluralistycznego dialogu" ze wszystkimi siłami politycznymi i przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego. Przypomnieli również, że to właśnie działania Gruzińskiego Marzenia od początku 2024 r. doprowadziły do faktycznego zatrzymania procesu przystąpienia do UE, co z kolei doprowadziło do obniżenia rangi naszych stosunków z Gruzją.
"Zwrócimy uwagę na tę sprawę na następnym posiedzeniu Rady do Spraw Zagranicznych w celu podjęcia odpowiednich środków na szczeblu UE, jak również rozważymy konsekwencje działań Gruzińskiego Marzenia dla stosunków dwustronnych z poszczególnymi państwami Trójkąta Weimarskiego" - czytamy.
Gruzja wystąpiła o członkostwo w UE w marcu 2022 r. Status kraju kandydującego do UE uzyskała w grudniu 2023 r.
Tysiące proeuropejskich demonstrantów w piątek znów manifestowały w Gruzji, by zaprotestować przeciw rządowi, któremu zarzucają rezygnację z dążeń do członkostwa w Unii Europejskiej.
Protestujący zablokowali ulicę przed siedzibą parlamentu w stolicy Gruzji, Tbilisi, niektórzy odpalali petardy. Choć tłum był mniejszy niż w poprzednich dniach, manifestanci zapewniają, że ich spontaniczny ruch nie straci na sile. "Walczymy o naszą wolność" - mówiła, cytowana przez AFP Nana, 18-letnia studentka medycyny, owinięta gruzińską flagą. "Nie zamierzamy się poddawać" - dodała.
Premier Irakli Kobachidze, w reakcji na protesty, ogłosił, że "wygrał ważną bitwę z liberalnym faszyzmem" w Gruzji, określając w ten sposób swoich przeciwników. Wyraził również zadowolenie z działań ministerstwa spraw wewnętrznych, które, jego zdaniem, "skutecznie zneutralizowało protestujących".
Rząd gruziński stosuje coraz ostrzejszą retorykę w odpowiedzi na protesty, które w poprzednich dniach były rozpędzane siłą. Kilku liderów opozycji zostało zatrzymanych.
Od dziewięciu dni każdego wieczoru przed parlamentem w Tbilisi gromadzą się tysiące demonstrantów, na wietrze powiewają flagi Gruzji i Unii Europejskiej, a ludzie skandują i wznoszą hasła. Protesty mają charakter spontaniczny, nie ma tam sceny, mównicy ani megafonu. Spotkania są organizowane głównie za pośrednictwem grup na Facebooku.
"Brak przywództwa jest naszą siłą" - mówił były prezydent Giorgi Margwelaszwili, który w czwartek spotkał się z protestującymi. "Każdy tutaj ma tylko jedno jasne przesłanie: nie dla Rosji" - dodał.
"Nie potrzebujemy przywódców, my jesteśmy liderami" - powiedział cytowany przez AFP Rauli, 41-letni inżynier. "Protestujący nie potrzebują przywódcy. Demonstrują dla siebie i Gruzji" - dodała 23-letnia Anamaria.
"Niestety nie mamy konkretnej grupy ani organizacji, która cieszyłaby się powszechnym zaufaniem" - stwierdził politolog Ghia Nodia. Wyjaśnił, że jest to częściowo spowodowane głęboką nieufnością do opozycji, której głównymi postaciami są byli członkowie obecnie rządzącego Gruzińskiego Marzenia lub osoby powiązane ze Zjednoczonym Ruchem Narodowym więzionego byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego.
Od 28 listopada w całej Gruzji dochodzi do antyrządowych wystąpień. Demonstrujący sprzeciwiają się polityce rządzącego ugrupowania Gruzińskie Marzenie, które tego dnia ogłosiło zawieszenie rozmów o wstąpieniu kraju do UE do 2028 r.