Premier Autonomii Palestyńskiej Ismail Hanije zaapelował zarówno do bojowników palestyńskich jak i Izraela o wstrzymanie działań wojskowych w Strefie Gazy. Podczas ostatnich kilkunastu dni zginęło tam ponad 40 Palestyńczyków. Władze izraelskie odrzuciły ten apel.

REKLAMA

Izrael tłumaczy, że wstępnym warunkiem jakiegokolwiek porozumienia musi być uwolnienie przetrzymywanego przez Palestyńczyków żołnierza izraelskiego oraz wstrzymanie ataków rakietowych na terytorium Izraela. Każdy kto ignoruje te dwie podstawowe kwestie, nie może mieć nadziei na rozwiązanie tego kryzysu - oświadczył rzecznik izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych Mark Regew.

Izraelska armia dziś rano rozszerzyła ofensywę - doszła do przejścia granicznego Karni, zaledwie pół kilometra od samego miasta Gaza. W porannych walkach w rejonie zginęło czterech palestyńskich bojowników. Kilkunastu zostało rannych.

Według naocznych palestyńskich świadków, cytowanych przez agencję Reutera, izraelskie śmigłowce przed świtem ostrzelały przedmieścia Gazy. Kilkaset metrów od miasta pojawiły się też izraelskie czołgi. Rzecznik armii przyznał, że doszło do wymiany ognia z bojownikami palestyńskimi, ale zaznaczył, że w przeciwieństwie do operacji prowadzonej na północy Strefy, była to akcja na niewielką skalę. Na południu Strefy Izraelczycy przejęli kontrolę nad zamkniętym od lat międzynarodowym lotniskiem.

Operacja wojskowa Izraela w Strefie Gazy trwa już kilkanaście dni. Została rozpoczęta po pojmaniu przez bojowników palestyńskich izraelskiego żołnierza, 19-letniego kaprala Gilada Szalita, w dniu 25 czerwca i rozszerzona w tym tygodniu po dwóch palestyńskich atakach rakietowych na miasto Aszkelon w Izraelu