Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie ogłosiła oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych, które odbyły się na Ukrainie 28 października. W głosowaniu zwyciężyła rządząca Partia Regionów prezydenta Wiktora Janukowycza. Otrzymała 185 mandatów poselskich.

REKLAMA

Na drugim i trzecim miejscu znalazły się partie opozycyjne - Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, która znajduje się w więzieniu, i Udar (Cios) znanego Boksera Witalija Kliczki. Ugrupowania otrzymały odpowiednio 101 i 40 miejsc w Radzie Najwyższej.

Czwarte miejsce uzyskała nacjonalistyczna i także opozycyjna partia Swoboda, która zdobyła 37 mandatów, a na piątym uplasowali się komuniści z 32 mandatami.

W nowym parlamencie zasiądzie także siedmiu przedstawicieli innych, mniejszych partii, oraz 43 posłów niezależnych.

Komisja ogłosiła także nazwiska 445 posłów. W pięciu jednomandatowych okręgach wyborczych ustalenie wyników głosowania - jak podała wcześniej CKW - było niemożliwe i wybory zostaną tam powtórzone. Chodzi o okręgi, w których - według ocen opozycji - mimo wstępnych informacji o wygranej kandydatów opozycyjnych zwycięzcami ogłoszono ludzi lojalnych wobec władz.

"Nie zostali wybrani z woli narodu. To przestępcy"

"Nigdy nie uznamy takiej decyzji CKW i nie uważamy tych osób za wybrane z woli narodu, lecz za przestępców. Zrobimy wszystko, by ci obywatele nie złożyli przysięgi poselskiej i jesteśmy przekonani, że składająca się z takich ludzi Rada Najwyższa nie będzie miała demokratycznej legitymacji" - czytamy w oświadczeniu Batkiwszczyny, która twierdzi, że w wielu okręgach jednomandatowych wyniki wyborów zostały sfałszowane.

Ukraińcy wybierali połowę parlamentu z list partyjnych, a drugą połowę w okręgach jednomandatowych.

Dzień po wyborach Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oświadczyła, że startujący w nich kandydaci nie mieli równych szans, przede wszystkim z powodu nadużywania władzy przez administrację państwową.

Ze względu na nadużycia władzy i nadmierną rolę pieniędzy w tych wyborach wydaje się, że nastąpił regres w procesie demokracji na Ukrainie - zaznaczyła wówczas wiceprzewodnicząca Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Walburga Habsburg Douglas.

Oświadczenie to skrytykowała ukraińska dyplomacja, która uznała, że wnioski te były "osobistymi, bezpodstawnymi i emocjonalnymi rozmyślaniami" niektórych członków międzynarodowej misji obserwacyjnej, a nie stanowiskiem ogólnym.