Brytyjska opozycja parlamentarna chce, aby obywatele Unii Europejskiej mieszkający na Wyspach mieli pełnię wyborczych praw. W tej chwili mogą brać udział w wyborach samorządowych, a politycy opozycyjnej Partii Pracy proponują, aby unijni obywatele mogli również uczestniczyć w wybieraniu brytyjskich parlamentarzystów.
Podstawowym warunkiem byłoby wygranie przez Partię Pracy przyszłych wyborów powszechnych. Dopiero wówczas laburzyści mogliby zaproponować w parlamencie odpowiednią legislację. Jeśli zdobędą większość w Izbie Gmin, miałaby szansę stać się prawem. Obywatele Unii Europejskiej, który po brexicie pozostali na Wyspach, mogą głosować w wyborach samorządowych, ale nie w powszechnych.
Chcemy wzmocnić naszą demokrację. Wierzymy, że ludzie, którzy pomagają budować nasz kraj, powinni mieć prawo głosu - powiedział Jonathan Reynolds, minister do spraw biznesu i strategii przemysłowej w gabinecie cieni Partii Pracy.
Plany opozycji natychmiast spotkały się z ostrym atakiem rządu. Laburzyści zostali oskarżeni o próbę odwrócenia brexitu i zagwarantowania sobie zwycięstwa w kolejnych wyborach parlamentarnych. Oni sami zastrzegają, że ostatecznych decyzji jeszcze nie podjęto.
Większa integracja obywateli Unii Europejskiej z demokratycznymi strukturami Wielkiej Brytanii na pewno będzie częścią przedwyborczego manifestu Partii Pracy. Przyznanie pełnych praw wyborczych obcokrajowcom posiadającym tymczasowy bądź stały status osiedlonego byłoby ewenementem w skali europejskiej. Żadne kraje nie uczyniły tego w stosunku do Brytyjczyków, którzy pozostali po brexicie za granicą.