Podczas czwartkowo-piątkowego szczytu UE jego uczestnicy zamiast obiadu mogą dostać tylko kanapki. Zmiana menu to efekt strajku pracowników Rady UE. Związkowcy domagają się udziału w rozmowach o oszczędnościach w unijnej administracji.
Podjęliśmy decyzję o trzydniowym strajku, będzie on więc kontynuowany podczas szczytu UE, ale szczyt się odbędzie, ponieważ niektórzy koledzy dostali nakaz pracy podczas szczytu - powiedział szef jednego ze związków zawodowych w Radzie UE Guenther Lorenz.
Dodał, że szczyt odbędzie się, ale w "minimalistycznej" formie. Możliwe, że szefowie państw i rządów będą musieli jeść kanapki zamiast wystawnego obiadu - dodał. Poinformował też, że może być spowolniony proces akredytacji dziennikarzy na szczyt.
Jako powód strajku Lorenz podał niedopuszczenie związków do rozmów dotyczących oszczędności w administracji.
Od kiedy stosowana jest procedura współdecydowania powinniśmy negocjować z Komisją Europejską i Radą UE, ale nie było formalnych negocjacji, nie mieliśmy wpływu na propozycję oszczędności. Strajkujemy, ponieważ z jednej strony chcemy prowadzić dialog społeczny, w którym możemy negocjować i chcemy zmienić kompromis, który jest teraz na stole. Chcemy na przykład poprawić warunki pracowników kontraktowych - tłumaczył szef związku.
Po długich negocjacjach ze związkami zawodowymi, KE przyjęła w połowie grudnia 2011 roku propozycję reformy statusu funkcjonariuszy unijnych, proponując cięcia, które dadzą 1 mld euro oszczędności w administracji UE do 2020 roku. Aż 17 państw UE oceniło wówczas, że to o wiele za mało.
KE proponowała m.in. likwidację 5 proc. miejsc pracy (m.in. przez niezastępowanie osób odchodzących na emerytury) do 2017 roku, a także podniesienie wieku emerytalnego z 63 do 65 lat (do 67. roku życia na życzenie pracownika), wydłużenie tygodnia pracy z 37,5 do 40 godz. Projekt KE przewidywał też ograniczenie niektórych przywilejów, w tym skrócenie z sześciu do trzech dni dodatkowego urlopu na podróże urzędników do domu oraz zmniejszenie dopłat na te podróże. Kraje UE domagają się jeszcze większych oszczędności.Na pensje 55 tys. urzędników przeznaczona jest mniej niż połowa unijnych wydatków na administrację. Miesięczne zarobki urzędników wahają się od 2600 euro dla świeżo zatrudnionej sekretarki najniższego szczebla do ponad 18 tys. euro brutto dla najwyższych rangą dyrektorów generalnych i ich zastępców. Ponad 20 tys. euro na miesiąc zarabiają komisarze i sędziowie Trybunału UE. Osobną kategorię stanowią tzw. pracownicy kontraktowi, zatrudniani na czas określony (stanowią prawie 20 proc. wszystkich zatrudnionych); zarabiają znacznie mniej: od 1850 do 6 tys. euro brutto.
(ABS)