Pod dowództwem Władimira Putina zakończyły się największe od lat ćwiczenia rosyjskich wojsk dysponujących bronią jądrową. Prezydent nie występował na nich wyłącznie w roli gościa. Był tak bardzo zaangażowany w całą operację, że wydawał nawet komendy odpalania rakiet.
Jak napisano w komunikacie Kremla, podczas manewrów sprawdzono "jądrową triadę" - współdziałanie okrętów, lotnictwa i lądowych wyrzutni rakiet. "Uczestnicy wykonali wszystkie postawione zadania" oraz "potwierdzili niezawodność i skuteczność nuklearnej triady Rosji" - informuje biuro prasowe rosyjskiego prezydenta.
Podczas ćwiczeń wykorzystano międzykontynentalną rakietę "Topol", a na Morzu Ochockim atomowy okręt podwodny "Swiatoj Gieorgij Pobiedonosiec". W manewrach wzięły też udział bombowce strategiczne, które wystrzeliły cztery rakiety w kierunku celów na poligonie Pemboj w Republice Komi, na północy Rosji. Wojskowi po raz pierwszy zniszczyli też pocisk manewrujący przy użyciu samobieżnego przeciwlotniczego systemu artyleryjsko-rakietowego Pancyr-S, powstałego na bazie systemu Tunguska.
Rosyjskie władze wszelkimi możliwymi sposobami podkreślają wielką wagę przeprowadzonych manewrów. Ćwiczeń dowódczych strategicznych sił jądrowych na taką skalę w najnowszej historii Rosji jeszcze nie było - stwierdził sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow.
.