Bułgarski rząd zmaga się z oskarżeniami o ignorowanie i ukrywanie tego, jak bardzo wirus ptasiej grypy rozprzestrzenił się w kraju. Ekolodzy grzmią, że martwe ptaki tygodniami leżały na zamarzniętych jeziorach w pobliżu Morza Czarnego.
Zupełnie innego zdania są władze sąsiedniej Rumunii, które dziwią się, jak Bułgarom udało się uniknąć przypadków choroby wśród ptactwa hodowlanego. W Rumunii bowiem wykryto ich aż kilkadziesiąt. Wielu obserwatorów sugeruje, że Bułgaria stara się bagatelizować ryzyko, by chronić swój przemysł drobiarski.
W Polsce z kolei potwierdzono, że trzeci z łabędzi znalezionych w Toruniu, był zarażony szczepem H5N1. Pochodził z tego samego stada, co dwa wcześniej badane okazy.