Cztery dni po katastrofie u wybrzeży Sycylii luksusowego jachtu Bayesian, należącego do brytyjskiego miliardera Mike’a Lyncha, pojawiają się pytania na temat przyczyn tej tragedii. Żaglowiec poszedł na dno po uderzeniu trąby powietrznej. We wraku zlokalizowano już wszystkich 6 zaginionych pasażerów.

REKLAMA

Powodów szybkiego zatonięcia jednostki może być wiele. Na tym etapie dochodzenia żadne z nich nie zostały wykluczone ani potwierdzone. Faktem jest natomiast, że jacht poszedł na dno w minutę.

Kapitan był w posiadaniu prognoz o spodziewanych gwałtownych ulewach - zdaniem niektórych komentatorów powinien był zadbać o bezpieczeństwo pasażerów i upewnić się, że mają przy sobie kamizelki ratunkowe. Trudno ocenić, dlaczego część pasażerów w chwili uderzenia tornada znajdowała się w kajutach pod pokładem. Wśród nich był miliarder i właściciel jachtu Mike Lynch i jego 18-letnia córka. Oboje zginęli.

Źródło zapewnia

Włoski producent jachtu upiera się, że jednostka była niezatapialna. Miała to zapewnić konstrukcja kadłuba i betonowy kil, który wysunięty mógł być do 7,5 metra. Nawet po przewróceniu się jachtu, powinien był on automatycznie powrócić do właściwej pozycji. Wiele doniesień sugeruje jednak, że kil, który na morzu zapewniał łodzi stabilność, wysunięty był tylko do 4 metrów.

Poza tym włazy, przez które do środka jachtu dostała się woda, zaburzając jego środek ciężkości, były w chwili uderzenia trąby powietrznej otwarte. Prowadzący dochodzenie w sprawie katastrofy już przesłuchali kapitana jachtu. Padło wiele pytań, jeszcze więcej wciąż czeka na odpowiedzi.

Źródło zapewnia

Znacznie mniejszy, ale zacumowany niedaleko Bayesiana jacht, poradził sobie z trąbą powietrzną i nie uległ zniszczeniu. Wiadomo, że miał w chwili ataku tornada włączony silnik. Nie wiadomo natomiast, czy kapitan feralnej jednostki postąpił zapobiegawczo tak samo. Była zacumowana 700 metrów od brzegu, ale dane wskazują na to, że została zepchnięta przez podmuch wiatru głębiej w morze, gdzie warunki pogodowe mogły być jeszcze trudniejsze. Włączony silnik pomógłby zachować kapitanowi stacjonarną pozycję żaglowca.

Za wcześnie, by sugerować definitywną wersję wypadków. Ustali ją szczegółowe dochodzenie. Wiadomo, że komisja brać będzie pod uwagę takie czynniki jak pogoda, techniczne parametry jednostki, przestrzeganie regulaminu przez pasażerów i załogę oraz możliwość popełnienia błędu przez kapitana.