Do nawet 15 euro za noc może wzrosnąć w przyszłym roku podatek turystyczny w hiszpańskiej Barcelonie. Jeśli do tego dojdzie, stolica Katalonii będzie miastem z najwyższym podatkiem turystycznym w Europie, przed Paryżem czy Rzymem.
Porozumienie w sprawie przyszłego podniesienia opłat zostało w czwartek ogłoszone przez ministra gospodarki regionalnego rządu Katalonii (Generalitat) Alicię Romero oraz liderkę lewicowej grupy Comuns Jessicę Albiach.
Podwyżka była jednym z postulatów Comuns, która poparła powstanie kierowanego przez Salvadora Illę socjalistycznego rządu regionalnego - pierwszego nieseparatystycznego gabinetu Katalonii od lat.
Turyści, którzy nas odwiedzają, mogą podjąć niewielki wysiłek, aby pomóc w rozwiązaniu głównego problemu, z jakim się borykamy, czyli z dostępem do mieszkań - powiedział w czwartkowym wywiadzie dla radia SER Catalunya David Cid, rzecznik Comuns.
W Barcelonie podstawowa stawka podatku wzrośnie z 3,5 do 7 euro, ale maksymalna opłata może sięgnąć nawet 15 euro za osobę. Będzie to jednak dotyczyć najdroższych, pięciogwiazdkowych hoteli w stolicy Katalonii. W przypadku mieszkań turystycznych maksymalna stawka może wynieść maksymalnie 12,5 euro za noc.
Generalitat ma przeznaczać część z pozyskanych w ten sposób pieniędzy na politykę mieszkaniową; do tej pory cała ta kwota była przeznaczana na promocję turystyki.
Konfederacja Confecat, reprezentująca branżę hotelarską i gastronomiczną w Katalonii, skrytykowała w czwartek porozumienie, mówiąc o "duszeniu sektora".
Branża przypomina, że Barcelona już do tej pory należała do czołówki europejskich miast z najwyższym podatkiem pobieranym od turystów za noclegi. Jeśli ogłoszone w czwartek plany zostaną zrealizowane, wówczas stolica Katalonii będzie liderem w tym zestawieniu.