W Wielkiej Brytanii wybuchła awantura o Szekspira, a raczej o jego portret, który na polecenie brytyjskiego premiera Keira Starmera został usunięty ze ścian rezydencji na Downing Street. Zresztą nie tylko jego podobizna zniknęła. Opozycja parlamentarna odżegnuje premiera od czci i wiary.
Trudno sprecyzować, czym kierował się premier, wydając takie rozporządzenie. Chodzi bowiem o piękny XVIII-wieczny portret Szekspira, który nie był ani kontrowersyjny, ani tym bardziej brzydki. Po prostu wieszcz elegancko namalowany na kawałku płótna. Ale komuś - być może z otoczenia premiera - ten obraz się nie spodobał i Szekspir wylądował w magazynie dzieł sztuki w piwnicach rezydencji pod numerem 10.
Opozycja rzecz jasna nie mogła tego faktu zignorować - wytoczyła armaty i strzela do premiera, nie bardzo wiedząc, jakiej amunicji używać - bo nie wiadomo czy zawiniła polityczna poprawność? Względy estetyczne? A może są znudzeni podobizną wielkiego Williama?
Jego podobizna jest jednym z kilku dzieł sztuki, które po wygranych przez laburzystów wyborach zniknęły ze ścian Downing Street. Są wśród nich m.in. portret renesansowej królowej Elżbiety I - matki prawdziwej brytyjskości i byłej premier Margaret Thatcher, która faktycznie mogła zostać skazana na banicję ze względów ideologicznych. Rządzącym laburzystom daleko do ideologii Żelaznej Damy, która zapewne teraz znajduje się w magazynie obrazów pod strażą halabardników.
Jeszcze jeden portret widmo, który zasługuje w tym kontekście na uwagę, przestawia sir Waltera Raleigha - słynnego podróżnika, który odegrał istotną rolę w zakładaniu brytyjskiej kolonii w Ameryce, co może być powodem jego zniknięcia.
Szekspir może pozostać w podziemiach Downing Street na długo, jego byt na ścianach rezydencji zależy wyłącznie od premiera.
Opozycja może hałasować i wszczynać awantury, jednak to nie przedstawiciel Partii Konserwatywnej jest teraz gospodarzem słynnej londyńskiej rezydencji. Jak stanowi tradycja - jeśli konserwatyści wygrają następne wybory, będą mogli się rządzić na Downing Street i dokonywać własnych czystek w kolekcji rządowych portretów.