"Nazywam się Amanda Berry. Zostałam porwana 10 lat temu. Pomóżcie mi!" - z takim dramatycznym apelem zadzwoniła na policję jedna z trzech Amerykanek, którym udało się uciec od porywacza po dekadzie od momentu uprowadzenia. W związku ze sprawą policja zatrzymała już trzech mężczyzn.

Dziewczyny zostały odnalezione w Cleveland, w środkowej części USA, niedaleko miejsc, gdzie widziano je po raz ostatni. Mężczyzna, zaniepokojony krzykami w pobliskim domu, poszedł sprawdzić, co się stało, i odnalazł tam zaginione.

Te dziewczyny strasznie krzyczały i płakały, wpadły w szał. Błagały, żeby wezwać policję - mówi Angela Garcia, której wujek odnalazł zaginione.

Kobiety zabrano do szpitala, gdzie zostały przebadane. Według policji, ich stan jest dobry.

W budynku, w którym przebywały porwane, odnaleziono - jak wynika z niepotwierdzonych informacji - małe dzieci. Niewykluczone, że uwięzione dziewczyny były gwałcone. 

Policja zatrzymała podejrzanych

W związku ze sprawą zatrzymano 52-letniego mężczyznę, który pracuje jako kierowca szkolnego autobusu. Policja zatrzymała także jego dwóch braci, w wieku 50 i 54 lat, którzy mogą być zamieszani w sprawę.

Podejrzani dobrze znali rodziny porwanych kobiet. Mieszkali tak blisko siebie, że widywali się często na ulicy.

Amanda Berry zniknęła w 2003 roku, gdy miała 16 lat, w drodze powrotnej z pracy. Gina DeJesus zaginęła w 2004 roku jako 14-latka, kiedy wracała ze szkoły do domu. Tożsamość trzeciej kobiety nie została potwierdzona. Przypuszcza się, że to 32-letnia Michelle Knight, z którą stracono kontakt w 2002 roku.

Tej sprawie towarzyszy wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi, i wszczęte zostanie śledztwo - powiedział burmistrz Cleveland, Frank Jackson. 

RMF FM / CNN