Utrata przez konserwatywną partię Vox 19 mandatów w niedzielnych wyborach do parlamentu Hiszpanii jest zdaniem mediów głównym problemem dla sformowania stabilnego rządu w tym kraju. Zgodnie uznają one ten wynik za niespodziankę.
Dziennik “El Pais" odnotowuje, że wbrew przedwyborczym oczekiwaniom i sondażom, które dawały koalicji centroprawicowej Partii Ludowej (PP) i Vox, większość parlamentarną, blok tych opozycyjnych wobec rządu Pedro Sancheza ugrupowań nie może dziś zapewnić Hiszpanii trwałego rządu.
Gazeta twierdzi, że niedzielne wybory w Hiszpanii powstrzymały widoczny w ostatnim czasie fenomen wzrostu poparcia dla sił prawicowych w Europie.
Zarówno liberalno-lewicowy dziennik z Madrytu, jak i powiązana z Konferencją Episkopatu Hiszpanii rozgłośnia Cope zauważają, że porażka Vox nie jest przegraną partii Santiago Abascala, ale również kierowanej przez Alberto Nuneza Feijoo Partii Ludowej.
Wskazują, że choć PP wygrała wybory, zdobywając 136 mandatów, ale nawet z 33 posłami Vox to zbyt mała liczba, aby uzyskać wotum zaufania w 350-osobowym Kongresie Deputowanych, niższej izbie hiszpańskiego parlamentu.
Komentatorzy zauważają, że w swoim wieczornym wystąpieniu Abascal nie krył surowej krytyki pod adresem Feijoo, co zapewne utrudni negocjacje służące sformowaniu rządu na bazie PP i Vox.
Według Cope oskarżenia kierowane przez Abascala pod adresem Feijoo, m.in o “wybielanie" przez szefa Partii Ludowej socjalistów (PSOE) premiera Pedro Sancheza najlepiej dowodzą złego stanu relacji pomiędzy władzami Vox oraz PP.
“Vox, który miał być wsparciem dla Partii Ludowej po niedzielnych wyborach, stracił ponad 600 tys. wyborców, czyli jedną trzecią tych, którzy w 2019 r. poparli to ugrupowanie", podsumowało madryckie radio, przypominając, że partia Abascala ma dziś o 19 mandatów mniej w Kongresie.
Konserwatywna partia Vox obwinia centroprawicową Partię Ludową (PP) i przedwyborcze sondaże - które w przeważającej mierze się nie spełniły, nie doszacowując wyników lewicy - o "demobilizację elektoratu prawicowego" - w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Hiszpanii - pisze dziennik "El Espanol".
Vox uzyskała 33 mandaty, o 19 mniej niż w poprzednich wyborach w 2019 r. Przetrwała jednak jako trzecia siła w hiszpańskim parlamencie, wyprzedzając blok radykalnej lewicy Sumar.
To heroiczny wynik, gdyż nie mogliśmy przeprowadzić żadnej kampanii, mieliśmy wszystkich przeciwko nam, większość mediów oraz przeciwników politycznych, którzy zakłamywali, demonizowali i przekręcali przesłanie Vox - mówił lider konserwatywnej partii, Santiago Abascal po ogłoszeniu wyników głosowania w niedzielę.
Abascal pogratulował przywódcy Partii Ludowej PP Alberto Nunezowi Feijoo wygrania wyborów. Wygrał, jak chciał, niezależnie od Vox - powiedział, ironicznie odnosząc się do zdobycia przez PP zbyt małej liczby mandatów, by samodzielnie utworzyć gabinet. Pewnie teraz złoży ofertę socjalistom z PSOE, aby pozwolili mu rządzić, taką ofertę składał przez całą kampanię przedwyborczą - dodał.
Polityk wyraził ubolewanie, że obecny premier, Pedro Sanchez z PSOE mógłby utworzyć nową koalicję "przy wsparciu komunizmu, separatyzmu i terroryzmu". Oskarżył też firmy badające opinię publiczną o publikowanie "zmanipulowanych" sondaży, a PP o "dzielenie skóry na niedźwiedziu". Te wszystkie czynniki - według lidera Vox - spowodowały demobilizację części prawicowego elektoratu.
Media zbliżone do Partii Ludowej apelowały do wyboróców VOX o głosowanie na PP, by "nie marnować" oddawanych na prawicę głosów, co przyczyniło się do demonizacji Voxu, a tym samym wzmocnienie mobilizacji wśród wyborców lewicy - argumentował Abascal.
Lider Vox przypomniał, że PP dwa razy głosowała przeciwko złożonym przez Vox w poprzedniej kadencji wnioskom o wotum nieufności wobec rządu Sancheza. Wypomniał też formacji Feijoo poszukiwanie porozumienia politycznego z PSOE, zakładającego wzajemne nieblokowanie utworzenia rządu przez partię, która wygra wybory.
Jesteśmy przygotowani na pozostanie w opozycji, jak i na powtórzenie wyborów - podkreślił Abascal.