Do pięciu wzrosła liczba ofiar śmiertelnych niedzielnej eksplozji w budynku z polskim sklepem i mieszkaniem w Leicester w Wielkiej Brytanii. W szpitalu przebywa kolejnych pięć osób, w tym jedna w stanie krytycznym. Wcześniej informowano o czterech zabitych.
Służby tymczasowo zawiesiły akcję ratowniczo-poszukiwawczą. Pojawiły się obawy związane ze stabilnością sąsiedniego budynku.
Na obecnym etapie śledztwa nie podano tożsamości ofiar. Polskie służby konsularne ustaliły jednak, że żadna z hospitalizowanych osób nie jest obywatelem Polski. Konsulowie pozostają też w stałym kontakcie z lokalną policją i próbują ustalić tożsamość ofiar śmiertelnych, choć na tym etapie nie ma doniesień o zaginionych Polakach.
Do eksplozji na Hinckley Road w Leicester doszło w niedzielę krótko po godzinie 19 czasu lokalnego (godz. 20 czasu polskiego). Wybuch nastąpił w budynku, w którym znajdował się polski sklep "Żabka", a nad nim dwa mieszkania. Oba uległy całkowitemu zniszczeniu. Lokal został otwarty pod koniec ubiegłego roku i nie należał do Polaków, ale miał polskojęzyczną obsługę. Korespondent RMF FM w Wielkiej Brytanii Bogdan Frymorgen ustalił, że właścicielem sklepu jest Kurd, który miał do pomocy w sklepie dwie Polki.
W poniedziałek "Żabka" zamieściła na Facebooku oświadczenie, w którym poinformowano, że żadna z pracujących w sklepie Polek nie ucierpiała w wyniku eksplozji, a szef - Kurd legitymujący się brytyjskim paszportem - został jedynie lekko ranny i przebywa w szpitalu.
Komisarz Shane O'Neill z policji hrabstwa Leicestershire powiedział, że wciąż możliwe jest znalezienie w rumowisku kolejnych ciał. Nie ma bowiem informacji, ile osób było w budynku w chwili wybuchu. Sklep był czynny codziennie do 22:00, więc w chwili eksplozji mogli w nim znajdować się klienci. Przed budynkiem jest przystanek autobusowy, a więc i tam mogli stać ludzie.
Przyczyny wybuchu nie są jeszcze znane, prawdopodobnie była to eksplozja gazu. Policja od początku podkreślała, że wybuch nie ma podłoża terrorystycznego.
(ł)