Aresztowany na Bahamach założyciel giełdy krypotowalutowej FTX Sam Bankman-Fried hojnie wspierał Partię Demokratyczną i jej czołowych kandydatów - prezydenta Joe Bidena i byłą szefową Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Politykom, których sponsorował Bankman-Fried, stawiane jest teraz pytanie, co zamierzają zrobić z pieniędzmi, dzięki którym prowadzili kampanie wyborcze.
Sam Bankman-Fried założył mającą siedzibę w karaibskim raju podatkowym na Bahamach giełdę kryptowalut FTX, która jeszcze kilka tygodni temu uznawana była za trzecią co do wielkości na świecie. SBF - bo tak nazywany był założyciel FTX - sam uznawany był za wizjonera na rynku operacji finansowych, a jego majątek szacowano na ponad 15 mld dolarów.
Przed miesiącem FTX zbankrutowała i rozpłynęły się miliardy dolarów jej inwestorów. Na początku tego tygodnia SBF został aresztowany na Bahamach i doprowadzony do miejscowego sądu. Teraz czekać będzie na ekstradycję do USA.
Amerykańska prokuratura postawiła Bankman-Friedowi zarzuty oszustwa, defraudacji funduszy i oszustw związanych z finansowaniem kampanii wyborczych. Zdaniem śledczych SBF podbierał pieniędze klientów FTX, aby pokrywać długi i wydatki funduszu inwestycyjnego Alameda Research, który do niego należał. Postawiono mu zarzuty zmowy i złamania przepisów finansowania kampanii wyborczych. Miał przekazywać politykom pieniądze za pomocą tzw. słupów oraz z kont korporacyjnych, co w prawie USA jest zabronione.
Według Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), która wystąpiła z własnymi zarzutami, Bankman-Fried używał pieniędzy klientów, aby zasilać swój fundusz inwestycyjny, kupować nieruchomości i sponsorować kampanie polityczne.
Założyciel FTX został aresztowany pod zarzutem oszustwa federalnego. Ale nie może być jedynym, który się poci. Waszyngton ma swój własny gigantyczny problem z FTX, przede wszystkim z milionami dolarów w brudnych darowiznach - pisze komentatorka "Wall Street Journal" Kimberley A. Strassel.
Z ujawnionych już dokumentach wynika, że Bankman-Fried był niezwykle hojnym darczyńcą Partii Demokratycznej. Na jej polityków, ich fundusze wyborcze i powiązane z partią organizacje przekazał 39 mln dolarów. Z tak szerokim gestem był drugim na liście sponsorów partii prezydenta Bidena. Wyprzedził go jedynie George Soros.
6 mln dolarów SBF przekazał na rzecz komitetu powiązanego z byłą przewodniczącą Izby Reprezentantów Nancy Pelosi i była to największa darowizna, jaka wpłynęła na wsparcie jednej z liderek demokratów.
W 2020 r. Bankman-Fried przelał 5 mln dolarów na fundusz wyborczy ubiegającego się o fotel prezydencki Joe Bidena.
Pieniądze przekazywali także dyrektorzy z FTX: 3 mln dolarów poszło dla większości senackiej, 2,25 mln dolarów na wspieranie głosowań w sprawach dotyczących kobiet i 1 mln dolarów na rzecz LGBTQ Victory Fund.
Łącznie przy okazji ostatnich wyborów do Kongresu Stanów Zjednoczonych SBF i ludzie z nim związani przelali pieniądze 50 kandydatom z Partii Demokratycznej i ośmiu z Partii Republikańskiej.
Jeszcze innym ciekawym śladem są miliony dolarów na lobbowanie za "regulacją" rynku kryptowalut.
Po ujawnieniu mechanizmu przelewów na wsparcie polityków, pojawiły się żądania, aby pieniądze te zostały zwrócone i mogły być oddane oszukanym klientom FTX. Niektórzy politycy na razie odpowiadają, że przekażą równowartość darowizn organizacjom społecznym, a to nie przekonuje komentatorki "WSJ".
Kto wie, jak inaczej mógłby wyglądać krajobraz polityczny, gdyby te fundusze nie przechylały szali w wyścigach - konstatuje Kimberley A. Strassel. I przypominając atmosferę podejrzliwości wokół możliwych rosyjskich ingerencji w amerykańskie wybory sugeruje, aby równie wnikliwie przyglądnąć się przepływom "brudnych darowizn" z kręgu świata kryptowalut.