Samolot rosyjskiego resortu obrony Tu-154, który rozbił się po starcie w Soczi, wzniósł się na wysokość 250 metrów. Cały lot trwał ok. 70 sekund - poinformował szef służby bezpieczeństwa lotów lotnictwa wojskowego Siergiej Bajnetow.

Cały lot trwał ok. 70 sekund, maksymalna wysokość, którą stwierdziliśmy na podstawie odczytu rejestratora parametrów lotu, wynosiła ok. 250 metrów - powiedział Bajnetow na konferencji prasowej w Moskwie. Dodał, że na tej wysokości prędkość wynosiła 360-370 kilometrów na godzinę.

Bajnetow powiedział także, że z analizy zapisu rozmów w kokpicie wynika, że sytuacja kryzysowa na pokładzie trwała ok. 10 sekund.

Wszystko przebiegało dosyć normalnie, ale pada zdanie wypowiedziane przez kapitana, jedno, i analiza tego zdania świadczy o pojawieniu się wyjątkowej sytuacji. Niczego więcej nam na razie nie mówi -
zastrzegł.

Wcześniej rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że na szczątkach maszyny nie stwierdzono śladów wybuchu ani pożaru. Minister transportu Maksim Sokołow podał, że obecnie rozpatrywanych jest siedem wersji katastrofy, m.in. błąd człowieka, awaria sprzętu, zderzenie z ptakiem, ale żadnej z tych wersji nie uznaje się za wiodącą. Ocenił, że przyczynę wypadku uda się ustalić najwcześniej za miesiąc.

Samolot z 92 osobami - 84 pasażerami i ośmioma członkami załogi - spadł w niedzielę do Morza Czarnego. Samolot leciał z Moskwy do Syrii, a w Soczi miał międzylądowanie w celu uzupełnienia paliwa. Większość pasażerów stanowili członkowie słynnego Chóru Aleksandrowa, którzy mieli dać noworoczny koncert w rosyjskiej bazie lotniczej Hmejmim.

(mal)