Największy amerykański operator telekomunikacyjny "Verizon", każdego dnia przekazuje dane dotyczące rozmów milionów Amerykanów Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA). Media w USA są oburzone, a sprawę nazywają "skandalem".
Do kopii nakazu sądowego, który obligował telekomunikacyjnego potentata do wydania plików zawierających nagrane rozmowy, dotarł jako pierwszy brytyjski dziennik "The Guardian".
"Baza" zawiera dane numerów telefonów, numery kart telefonicznych, numery seryjne telefonów, a także czas trwania połączeń. Nie obejmuje natomiast treść rozmów i żadnych danych podanych w czasie przeprowadzanych połączeń. Jak na razie nie wiadomo, jak wiele osób było w ten sposób inwigilowanych przez NSA.
Organizacje broniące praw konsumentów USA mówią o skandalu i krytykują działania służb. Według nich, działanie można nazwać "oszałamiającym".
W tej sprawie już wypowiedział się Biały Dom, który twierdzi, że to może uchronić przed atakami terrorystycznymi. Amerykanów to nie do końca przekonuje. Co więcej, są oni oburzeni faktem, że ich rozmowy każdego dnia są kontrolowane, nie tylko połączenia krajowe, ale i międzynarodowe.
Prokurator Generalny USA, Eric Holder stwierdził w swoim wystąpieniu przed Kongresem, że w tej sprawie "został w pełni powiadomiony". Dodał jednak, że nie byłoby właściwym, żeby tego typu sprawy rozstrzygać publicznie.
Ani firma Verizon, ani amerykańska służba bezpieczeństwa nie wydały żadnego oświadczenia w tej sprawie.
To nie pierwsza tego typu sprawa w administracji Barack Obamy. W ubiegłym miesiącu wyszło na jaw, że zbierano nagrania rozmów części dziennikarzy agencji Associated Press.