Były student pielęgniarstwa został oskarżony o zabójstwo siedmiu osób i usiłowanie zabójstwa kolejnych trzech na uczelni w Oakland w stanie Kalifornia. Grozi mu za to kara śmierci. Do masakry na uniwersytecie Oikos doszło w poniedziałek.
One Goh otworzył ogień do byłych kolegów. Siedem osób zginęło, a trzy zostały ranne. Zdołał uciec, ale wkrótce oddał się w ręce policji w jednym ze sklepów odległym o kilka kilometrów od uniwersytetu Oikos. Według policji, Oh przyznał się do wejścia teren uniwersytetu z pistoletem i czterem magazynkami amunicji oraz do otwarcia ognia do napotkanych osób.
Szef policji w Oakland Howard Jordan powiedział, że Goh współpracuje z organami wymiaru sprawiedliwości, ale "nie ma specjalnych wyrzutów sumienia". Dodał, że zdaniem śledczych, mężczyzna zamierzał zastrzelić dyrektorkę programu nauczania pielęgniarstwa Ellen Cervellon, ale nie było jej wówczas na uczelni. Dowiedziawszy się o tym Goh, rozpoczął strzelaninę w salach lekcyjnych. Zamierzał też zemścić się za szykany na byłych kolegach.
Goh zrezygnował z dalszej nauko na uniwersytecie w listopadzie zeszłego roku i domagał się od Cervellon zwrotu całości wniesionej opłaty za naukę. Zwrócono mu jednak tylko część pieniędzy.
Według znajomych Goha, przeżywał on ostatnio trudny okres. Jego brat, sierżant armii USA, zginął w marcu w wypadku samochodowym, a rok temu zmarła w Korei Południowej jego matka. Został też eksmitowany przez właścicieli wynajmowanego mieszkania za niepłacenie czynszu.
Masakra na uniwersytecie Oikos była najtragiczniejszym tego rodzaju incydentem na amerykańskiej uczelni od 2007 r. kiedy to jeden ze studentów uniwersytetu Virginia Tech zastrzelił 32 osoby i ranił 25, a następnie popełnił samobójstwo.