Boeing 737 należący do ukraińskich linii lotniczych Ukrainian International Arlines ze 176 osobami na pokładzie rozbił się po starcie z międzynarodowego portu lotniczego Teheran-Imam Khomeini w Iranie. Maszyna tuż po starcie zamieniła się w kulę ognia. Nikt nie przeżył katastrofy. Strona irańska podała, że samolot miał techniczne problemy, ale agencja informacyjna Al Hadath w Ammanie twierdzi, że maszynę przez pomyłkę zestrzeliła irańska obrona przeciwlotnicza. Al Hadath nie podaje jednak źródeł tej informacji.
Do katastrofy doszło zaraz po starcie z lotniska Imama Chomeiniego. Samolot spadł na ziemię pomiędzy miejscowościami Parand i Szahriar - poinformował rzecznik agencji lotnictwa cywilnego Reza Dżafarzadeh.
Rzecznik dodał, że na miejscu katastrofy pracują już eksperci i śledczy w związku ze wszczęciem dochodzenia. Maszyna stoi w ogniu, ale wysłaliśmy już kilka ekip. Być może będziemy w stanie ocalić jakichś pasażerów - mówił państwowej telewizji Pirhossein Koulivand, szef irańskiej agencji ds. sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych. Czerwony Półksiężyc poinformował jednak, że "nie ma szans na znalezienie żywych pasażerów".
Ukraińska ambasada w Iranie zaznacza, że przyczyną katastrofy maszyny była awaria silnika. Nie ma mowy o zamachu terrorystycznym - zaznaczono. Według ambasady bilety na lot kupiło 168 osób.