Dramatyczny wypadek z udziałem polskiego narciarza na stoku Praimont w rejonie Bormio we Włoszech. 30-latek trafił do szpitala, jest w śpiączce. We włoskich mediach pojawił się apel matki Polaka o pomoc w odnalezieniu sprawcy wypadku.
Do wypadku doszło w ubiegłym tygodniu na stoku Praimont w rejonie Bormio we Włoszech. Lokalne media informowały, że 30-letni narciarz z Polski został potrącony przez innego narciarza.
Portal Sondrio Today informuje, że uderzenie było tak silne, że młody mężczyzna doznał poważnego urazu głowy i licznych złamań. Polak śmigłowcem został przetransportowany do szpitala Morelli w Sondalo.
Był w bardzo ciężkim stanie. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej.
Portal postanowił skontaktować się z rodziną poszkodowanego Polaka. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że sprawcą mógł być 50-60 letni mężczyzna. W chwili wypadku mógł mieć na sobie czerwoną kurtkę i ciemny kask.
Matka 30-latka zaapelowała do świadków o pomoc w odnalezieniu mężczyzny.
"Jestem mamą polskiego chłopaka, który miał wypadek. Mój syn jest obecnie w śpiączce. Osoba odpowiedzialna za wypadek uciekła" - zaapelowała kobieta.
"Zwracam się z apelem o odnalezienie osoby odpowiedzialnej za wypadek. Może ktoś mógłby pomoc" - dodała.