Prezydent USA George W. Bush musi sprostać kryzysowi największemu od II Wojny Światowej. Po raz pierwszy w historii Stany Zjednoczone zostały zaatakowane nie przez konkretne państwo, lecz najprawdopodobniej przez jedną z terrorystycznych organizacji mających swe korzenie w odwiecznej nienawiści na Bliskim Wschodzie.

Amerykański prezydent praktycznie nie ma wyboru – musi zdecydować się na odwet. Pytanie jednak w jaki sposób i na kim. Amerykański wywiad ma jednak coraz więcej pewności, że za zamachami na nowojorskie World Trade Center i Pentagon w Waszyngtonie stoi saudyjski terrorysta Osama bin Laden. Według republikańskiego senatora Orrina Hatch'a amerykański wywiad przechwycił łączność między zwolennikami bin Ladena, omawiającymi ataki. W rozmowie tej, według Hatch'a, wymieniali ponoć jakie cele zostały trafione. Waszyngton wielokrotnie przeprowadzał już odwetowe ataki, gdy dokonywano zamachów na amerykańskich obywateli lub amerykańską własność. W sierpniu 1998 roku prezydent Bill Clinton zarządził atak na Afganistan i Sudan - był to odwet za wcześniejsze zamachy bombowe na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii. Wszystkie atakowane wówczas cele miały związek z saudyjskim terrorystą Osamą bin Ladenem, którego Stany Zjednoczone obarczyły odpowiedzialnością za zorganizowanie zamachów wtedy, i którego podejrzewają o związek z dzisiejszą apokalipsą. Clinton także wydał rozkaz nalotów na Irak w czerwcu 1993 roku, po doniesieniach jakoby Irakijczycy planowali zamach na byłego prezydenta George'a Busha dwa miesiące wcześniej w Kuwejcie. W odpowiedzi za zamach bombowy na berlińską dyskotekę w 1986 roku, w którym zginął amerykański żołnierz, lotnictwo USA, na rozkaz ówczesnego prezydenta Ronalda Reagana zbombardowało Libię.

04:40