Do 311 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar serii zamachów na kościoły i hotele, do których doszło w Niedzielę Wielkanocną na Sri Lance. W ramach śledztwa w tej sprawie zatrzymano 40 osób.
Poprzedni oficjalny bilans mówił o 290 ofiarach śmiertelnych i ponad 500 rannych.
Policja przeszukała ponad 20 domów i zatrzymała 40 osób - poinformował rzecznik policji Ruwan Gunasekera. Jak informuje Reuters, powołując się na źródła w lankijskim rządzie i wojsku, policja na Sri Lance aresztowała obywatela Syrii. W następstwie ataków wydział policji ds. zwalczania terroryzmu aresztował obywatela syryjskiego w celu przesłuchania go - podało jedno z przywoływanych źródeł. Drugi informator przekazał, że do aresztowania Syryjczyka doszło po przesłuchaniu podejrzanych w sprawie zamachów Lankijczyków.
O północy z poniedziałku na wtorek w kraju zaczął obowiązywać wprowadzony przez prezydenta stan wyjątkowy, na którego mocy siły bezpieczeństwa otrzymały zwiększone uprawnienia.
Wtorek został ogłoszony na Sri Lance dniem żałoby narodowej.
Dziś lankijskie władze zamierzają przekazać dotychczasowe ustalenia na temat ataków zagranicznym dyplomatom, mają też otrzymać pomoc od FBI i innych zagranicznych służb specjalnych. Wczoraj rząd ujawnił, że z powodu sporu między prezydentem a premierem Ranilem Wickremasinghe ten drugi nie został poinformowany o raporcie, w którym policja ostrzegała przed zamachami na kościoły z rąk lokalnego ugrupowania islamistycznego National Thowheeth Jama'ath (NTJ).
Na obecnym etapie śledztwa władze uważają, że to NTJ dokonała niedzielnych zamachów przy wsparciu zagranicznych organizacji terrorystycznych.
Wśród ofiar śmiertelnych niedzielnych ataków na Sri Lance są obywatele kilkunastu krajów, m.in. USA, W. Brytanii, Danii, Hiszpanii, Portugalii, Australii, Indii, Turcji. Większość ofiar to Lankijczycy. Według władz Sri Lanki w atakach zginęło 39 cudzoziemców, a 28 zostało rannych.
Władze Wielkiej Brytanii wiedzą o ośmiu zabitych obywatelach tego państwa. Wśród ofiar jest Brytyjka wraz synem i córką, którzy zginęli, kiedy jedli śniadanie w hotelu Shangri-La.
W zamachach zginęło troje dzieci 46-letniego Andersa Holcha Povlsena - duńskiego biznesmena, uznawanego za najbogatszego człowieka kraju. Povlsen wraz z małżonką i czwórką dzieci spędzał wakacje na Sri Lance.
W atakach zginęło dwóch obywateli Hiszpanii - w wieku 31 i 32 lat. Para była na wakacjach na Sri Lance. Poinformował o tym agencję EFE burmistrz miejscowości Pontecesures w północnej Hiszpanii.
Premier Australii Scott Morrison poinformował, że zginęło dwóch australijskich obywateli, a dwóch zostało rannych. Zabici to członkowie tej samej rodziny.
Również USA potwierdziły, że w wybuchach zginęło "kilku" amerykańskich obywateli. Wśród zabitych jest Dieter Kowalski, który przybył na Sri Lankę w celach zawodowych. Mężczyzna zginął zaraz po przybyciu do hotelu.
Wśród ofiar jest pięciu przedstawicieli indyjskiej partii politycznej, Janata Dal Secular - poinformował przedstawiciel rządu. Dwóch członków grupy, która udała się na Sri Lankę w czasie przerwy w trwających w Indiach wyborach, uznaje się za zaginionych. Ofiary przebywały w hotelu Shangri-La w stołecznym Kolombo. Zamachowiec samobójca zdetonował ładunek wybuchowy w hotelu, kiedy goście zgromadzili się na śniadaniu. Według indyjskich władz w atakach zginęło siedmiu lub ośmiu obywateli tego kraju.
Zginęło też dwóch Turków - podała agencja Anatolia. Wśród ofiar są też obywatele Holandii, Bangladeszu i Arabii Saudyjskiej - informują agencje. Zginął również Portugalczyk, który na Sri Lance spędzał miesiąc miodowy z żoną. Chińskie media państwowe informują o dwóch obywatelach Chin, którzy zginęli w wybuchach. Także Japonia potwierdziła, że wśród ofiar śmiertelnych są jej obywatele.
Wśród ofiar zidentyfikowano m.in. znaną lankijską szefową kuchni Shantha Mayadunne wraz z córką. Kilka minut przed atakiem córka zamieściła w internecie zdjęcie ze śniadania w hotelu Shangri-La.
W Niedzielę Wielkanocną zamachowcy samobójcy dokonali serii skoordynowanych ataków na kościoły oraz luksusowe hotele na Sri Lance.