Dwa procent od dochodu na matkę i dwa procent na ojca. Taki pomysł pojawił się w rosyjskim parlamencie. Dzieci miałyby płacić fiskusowi na utrzymanie swych starych rodziców.
O dwa procent na rodzica walczy niezależny deputowany Igor Zotow, bo jak mówi, zbyt wielu starych ludzi jest w Rosji porzucanych przez własne dzieci. Żyjemy w takich czasach, że dzieci zapominają nawet złożyć życzenia urodzinowe rodzicom, dwa procent to nie jest duża suma, chodzi raczej o aspekt moralny - mówi parlamentarzysta.
Przeciwnicy projektu argumentują, że pracując opłacają fundusz emerytalny, a ten wypłaca emerytury. Jednak poza Moskwą czy Sankt Petersburgiem emerytury, jak mówią Rosjanie "to za mało, by żyć i za dużo, by umrzeć".
Emerytura socjalna na rosyjskiej prowincji mniej więcej odpowiada minimum socjalnemu i wynosi równowartość około 600 złotych. Za takie pieniądze trudno się utrzymać. W tej chwili emeryci w Rosji to blisko 40-milionowa armia wyborców. Dlatego Władimir Putin, co pewien czas deklaruje, że nie podwyższy wieku emerytalnego i podnosi emerytury, ale te podwyżki zjada inflacja i rosnące powyżej inflacji ceny produktów spożywczych.