​Rosyjski dziennikarz Arkadij Babczenko został zastrzelony w Kijowie - informują rosyjskie media, powołując się na jego współpracownika Ajdera Mużdabajewa. "Główną wersją motywu zabójstwa jest jego działalność zawodowa" - oświadczył szef Głównego Zarządu Policji w Kijowie Andrij Kryszczenko.

Policję zawiadomiła żona Babczenki, która podczas ataku była w łazience. Usłyszała strzały, wyszła z pomieszczenia i zobaczyła Babczenkę leżącego w kałuży krwi. Zadzwoniła po karetkę. Mężczyzna niestety zmarł w ambulansie. 

Według współpracownika Babczenki Ajdera Mużdabajewa, 41-latkowi strzelono w plecy.

Babczenko w 1995 roku wstąpił do wojska i brał udział w dwóch wojnach w Czeczenii. W 2000 roku został dziennikarzem. Pracował m.in. dla gazety "Moskowskij Komsomolec" i dla telewizji NTV. W 2008 roku wyjechał do Osetii Południowej, skąd pisał relacje ze starć dla opozycyjnej "Nowaja Gazeta". 

Dziennikarz był także zajadłym krytykiem Rosji Władimira Putina. W 2012 roku był nawet na celowniku policji, za wzywanie do zamieszek. Od czasu aneksji Krymu coraz śmielej krytykował rosyjski rząd - sam twierdził, że nie ma "konfliktu w Donbasie", tylko jest "okupacja Donbasu". 

Nie mamy prezydenta Putina, mamy uzurpatora Putina - mówił Babczenko w 2017 roku w wywiadzie dla Radia Swoboda. Nie mamy żadnego państwa (...) mamy grupy bandytów, które doszły do władzy, których głównym celem jest zapewnienie sobie dobrobytu, zachowanie władzy i presja na społeczeństwo - podkreślał dziennikarz.

W grudniu 2016 roku Babczenko wywołał skandal w Rosji, kiedy stwierdził, że nikomu nie powinno być żal członków Chóru Aleksandrowa, którzy zginęli w katastrofie Tu-154 nad Morzem Czarnym. Niektórzy politycy apelowali o odebranie mu obywatelstwa. Dziennikarz dostawał pogróżki. Z tego powodu w 2017 roku Babczenko wyjechał z Rosji - najpierw do Czech, potem do Izraela, a na końcu na Ukrainę.

To kolejne w ciągu ostatnich lat zabójstwo dziennikarza na Ukrainie. W 2016 roku w zamachu bombowym zginął dziennikarz "Ukraińskiej Prawdy" Paweł Szeremet. Mimo, że istnieje mnóstwo nagrań napastników, którzy podłożyli ładunek pod samochód Szeremeta, ukraińska policja wciąż nie zatrzymała, ani nawet nie zidentyfikowała sprawców.

(az)