W centrum stolicy Gruzji, Tbilisi, wybuchły w czwartek wieczorem starcia podczas protestu przeciwko decyzji rządu o zawieszeniu rozmów o wstąpieniu do UE do 2028 roku – relacjonują miejscowe media.

W Tbilisi użyto gazu pieprzowego, policjanci rzucali w tłum granaty dymne - podał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda) i NewsGeorgia. Są też informacje o zatrzymanych, jednak nie podano konkretnych danych.

Resort spraw wewnętrznych potwierdził zastosowanie "specjalnych środków", ponieważ uznano, że protest "wyszedł poza ramy norm przewidzianych przez prawo". Według MSW trzech policjantów miało zostać poszkodowanych w czasie akcji. Nie wiadomo, ilu jest poszkodowanych uczestników demonstracji.

Media publikują nagrania, na których widać, jak wobec demonstrujących wykorzystywane są armatki wodne.

"Służycie Gruzji czy Rosji?"

W demonstracji w centrum Tbilisi uczestniczy prozachodnia prezydentka Salome Zurabiszwili. Liderka zwracając się do funkcjonariuszy sił specjalnych spytała: "służycie Gruzji czy Rosji?".

Gruzini wyszli też na ulice innych miast, w tym m.in. w Kutaisi, Batumi i Zugdidi.

Jednocześnie kilkudziesięciu pracowników gruzińskiego MSZ wystosowało wspólne oświadczenie, w którym opowiadają się przeciwko decyzji rządu o zawieszeniu rozmów.

30 października Komisja Europejska poinformowała o zawieszeniu procesu akcesyjnego z Gruzją i zapowiedziała, że nie zaleci przywrócenia go, jeśli władze w Tbilisi nie zaczną przestrzegać unijnych wartości, w tym nie wyjaśnią nieprawidłowości podczas październikowych wyborów parlamentarnych.

W czwartek premier Gruzji Irakli Kobachidze oznajmił, że Gruzja sama zawiesza do 2028 r. rozmowy o członkostwie. Podjęliśmy decyzję, by nie zajmować się kwestią otwarcia rozmów z UE do końca 2028 roku. Również do końca 2028 roku rezygnujemy ze wszelkich budżetowych grantów UE - oświadczył.